Dziesiątki ciał w kopalni złota. Rządowa polityka „bezpieczeństwa” w działaniu
Z opuszczonej kopalni złota w Stilfontein, w RPA, wydobyto dziesiątki ciał. Najprawdopodobniej jest to jedynie część, i to być może wcale nie największa, ogólnej liczby zmarłych, jacy się tam znajdują. To efekt działań południowoafrykańskich władz w celu „zabezpieczenia” kopalni, a także wykazanych przez nie przy tej okazji sprawności, kompetencji i rzetelności. Jeśli można tak to ująć.
Doniesienia o dramacie, jaki miał miejsce w kopalni w Stilfontein, pojawiły się w listopadzie zeszłego roku. Tamtejsza, w teorii opuszczona kopalnia złota w istocie bynajmniej opuszczona nie była. W rzeczywistości zapewniała bowiem zatrudnienie setkom, o ile nie tysiącom nielegalnych górników. Na dziko, rzemieślniczymi metodami eksploatowali oni pozostałości zasobów złota.
Zew złota spod ziemi
Powody takiego stanu rzeczy nie są trudne do prześledzenia. W RPA panuje oficjalnie 42% bezrobocie. Jednocześnie władze kraju właśnie ogłosiły 5,5% podwyżki dla pracowników sektora publicznego. Nie sposób uciec od refleksji, że dość czytelnie pokazując, gdzie leżą jej priorytety – sektor ten słynie bowiem z zatrudniania ogromnej ilości nominatów politycznych, ich krewnych, znajomych, członków partii etc.
W tym kontekście mieszkańcy wielu regionów nie mają wielu alternatyw, jeśli chodzi o źródła utrzymania. Szczególnie, jeśli w danej okolicy fala przemocy kryminalnej wobec białych farmerów doprowadziła do wyniszczenia ich farm, wcześniej zatrudniającym szerokie kręgi miejscowej ludności. Biorąc pod uwagę ogromne zasoby naturalne RPA, „popularne” jest w związku z tym rzemieślnicze, nielegalne wydobycie.
Oczywiście działalność ta wiąże się z licznymi niebezpieczeństwami. Pierwszym i oczywistym są możliwe katastrofy i wypadki – o które łatwo, gdy górnicy nie dysponują ciężkim sprzętem, zaś termin BHP jest pojęciem abstrakcyjnym. Innym, i także znaczącym, jest fakt wysokiej przestępczości. Działalność tę w dużej mierze próbują kontrolować gangi, co prowadzi do licznych walk i zabójstw.
Przywódcy, co dbają o swoich obywateli
I tak też było w przypadku kopalni w Stilfontein. Miejsce to – oficjalnie zamknięte – doczekało się wykopania licznych, nielegalnych zejść i punktów dostępu. W głębinach dawnej kopalni pracę znalazły setki, jeśli nie tysiące zatrudnionych. Kopalnia ta stała się zarazem miejscem raportowanych walk wewnętrznych, zbrodni, licznych wypadków i innych incydentów.
Wreszcie, właśnie w listopadzie 2024 r., rząd RPA postanowił rozwiązać problem i definitywnie zamknąć kopalnię, by ją „zabezpieczyć”. Nakazał on oblężenie obiektu, zaś policja zablokowała doń dostęp. Minister w kancelarii prezydenta kraju, niejaka Khumbudzo Ntshavheni, deklarowała buńczucznie, że władze „wykurzą kryminalistów” spod ziemi.
Trudno uciec od wrażenia, że tzw. czynniki rządowe niezbyt przejmowały się losem czy bezpieczeństwem górników – i owszem natomiast, przejęły się faktem zagrożenia dla ich powagi, które wynikało z powszechnego ignorowania ich zakazów. Oblężenie trwało miesiącami, i nie przynosiło rezultatu – plany „wzięcia głodem” kopalni torpedował fakt, że górnicy mieli własne, nielegalne wejścia do niej.
Niezależnie od tego jednak od tygodni nasilała się krytyka w odniesieniu do zaostrzającej się sytuacji w głębinach kopalni. Fala przemocy pośród nielegalnych górników, wespół z trudnością w zaopatrzeniu w żywność, zaowocować miała dziesiątkami, o ile nie setkami zabitych. Nie wiadomo skądinąd, ilu to osoby niedawno zmarłe, ile zaś to ofiary wcześniejszych walk czy wypadków.
RPA – „kolorowy” kraj
Fala ta zaowocowała w końcu próbą akcji ratunkowej – choć podjętej nie przez władze. Te ograniczały się do blokowania wejść. W wyniku działań ochotniczych zespołów ratowniczych udało się wydostać na powierzchnię 246 wygłodzonych osób – jak również co najmniej 78 ciał. Przypuszcza się, że tych ostatnich jest tam daleko więcej. W sumie w kopalni pracować miało 1,5 tys. osób. Większość z nich chyłkiem uciekła.
Jako postscriptum może posłużyć fakt, że przy okazji akcji ratunkowej, już na powierzchni, aresztowany został James Neo Tshoaeli. To obywatel Lesotho i, jak się przypuszcza, lider kryminalnej siatki, która miała kontrolować wydobycie w Stilfontein. Miał on być odpowiedzialny za liczne zabójstwa, tortury, napaści, a także głodzenie innych górników.
Tshoaeli niemal natychmiast jednak zbiegł – korzystając z pomocy przyjaznych oficjeli rządowych. Policja ogłosiła jego poszukiwania, zaś jej komisarz, Patrick Asaneng, obiecał, że „polecą głowy” tych, którzy pomogli zbiegowi uciec. Kto jednak wierzy, że w istocie to nastąpi?