Dostawy krytycznego metalu zagrożone, rekordowe ceny. Rebelia i stan wyjątkowy na Nowej Kaledonii
Dostawy niklu na rynki światowe doznały raptownego zakłócenia w związku z zeszłotygodniowymi niepokojami, które wybuchły na Nowej Kaledonii. Wyspa ta, leżąca na Pacyfiku na wschód od Australii, należy do Francji. Pomimo swoich relatywnie niewielkich rozmiarów zawiera ogromnie bogate złoża kopalin. Wydobywa się tam m.in. kobalt i właśnie nikiel.
Tłem konfliktu, który (znów) tam zapłonął są stosunki narodowościowe na wyspie. A konkretniej kwestia tego, kto ma prawo głosować w lokalnych wyborach. Francuski parlament przyjął bowiem właśnie akt, który rozszerza tę możliwość na wszystkich obywateli, którzy mieszkają tam co najmniej 10 lat.
A to nie spodobało się radykalnie nastawionym Kanakom. Twierdzą oni, że osłabia to siłę ich głosu i sprzeciwiają się możliwości nabycia tego prawa przez ludność napływową. W efekcie tego dotąd wielu mieszkańców nie mogło brać udziału w wyborach na wyspie, nawet jeśli urodzili się na niej i mieszkali tam całe życie. I to właśnie zmienił parlament francuski – co okazało się zarzewiem kolejnego konfliktu.
Kłopoty na rajskiej wyspie
Nowa Kaledonia, odkryta przez Jamesa Cooka w 1774 r., została skolonizowana przez Francuzów w II poł. XIX stulecia. Dziś nie stanowi jednak kolonii sensu stricte – jest to terytorium zamorskie Francji, jakkolwiek cechujące się własną specyfiką (np. odrębnym obywatelstwem kaledońskim). Mimo to właśnie o kolonializm oskarżają Francuzów środowiska im niechętne.
Mieszkańcy wysp dzielą się pod względem narodowościowym i kulturowym na trzy umowne grupy. Pierwsza z nich składa się z Kanaków, czyli ludności rodzimej pochodzenia melanezyjskiego. Właśnie Kanakowie są najbardziej wrogo do Francji nastawieni i z nich rekrutują się kręgi ekstremistyczne, które prowadziły już próby rebelii oraz działalność terrorystyczną.
Drugą grupę stanowią osoby pochodzenia francuskiego. Określani są jako Caldoches. Ciężko określić ich jako „napływowych”, bowiem nader często są to ludzie z rodzin mieszkających tam od dłużej niż stulecia. W logiczny sposób odnoszą się z przywiązaniem do Francji. Trzecia kategoria mieszkańców to emigranci zarobkowi z krajów Azji południowo-wschodniej oraz wysp Pacyfiku, którzy napłynęli tam w II poł. XX wieku.
Nowa Kaledonia doświadczyła od lat 70′ szeregu niepokojów – nieomal w stylu Irlandii Północnej i konfliktu z IRA. Lokalni radykałowie podkładali bomby, „wywłaszczali” europejskie farmy i atakowali przedstawicieli administracji. Apogeum były wydarzenia z 1988 r. i kryzys związany z porwaniem zakładników przez Kanaków. Uwięzieni w jaskini Ouvéa, zostali potem krwawo odbici przez armię francuską.
Porozumienie i nieporozumienie
Po tych wydarzeniach doszło do zawarcia porozumień, najpierw porozumienia Matignon, zaś potem, w 1998 r., układu z Nouméa. Na mocy tego ostatniego Nowa Kaledonia uzyskała autonomię, przede wszystkim zaś miała zorganizować trzy referenda niepodległościowe. Odbyły się one w 2018, 2020 i 2021. We wszystkich trzech większość mieszkańców opowiedziała się za pozostaniem we Francji. Ostatnie zostało przy tym zbojkotowane przez Kanaków
Najnowsze niepokoje wybuchły na Nowej Kaledonii w zeszłym tygodniu w reakcji na decyzję francuskiego parlamentu. Grupy „protestujących” Kanaków zaczęły plądrować sklepy, podpalać samochody i budynki, blokować drogi i stawiać barykady. Były liczne doniesienia o strzelaninach. W związku ze szczupłością sił porządkowych administracja francuska efektywnie straciła kontrolę nad znaczną częścią wyspy.
W reakcji prezydent Macron wprowadził na wyspie stan wyjątkowy. Rozpoczęto alarmowy przerzut kontyngentów wojskowych i policyjnych z Francji. Zamknięto lotnisko i zakazano zgromadzeń. Pośród ponad 130 aresztowanych oraz kilkudziesięciu rannych były także ofiary śmiertelne. Zablokowano również TikTok-a, którego „protestujący” używali do koordynacji swoich działań.
Francja oskarżyła zresztą inne państwa o podsycanie niepokojów. Dotyczy to Rosji i Azerbejdżanu, który otwarcie zawarł pakt z kanackimi separatystami (jest bowiem wrogo nastawiony do Francji z uwagi na dostawy francuskiej broni dla Armenii). A także, oczywiście, Chin – te bowiem miałyby najwięcej do wygrania w przypadku oderwania się Nowej Kaledonii od Francji.
Nikiel błyszczy ze wzgórz
A wartość tej wyspy trudno przecenić. Zarówno w sensie politycznym, strategicznym, jak i gospodarczym. Na Nowej Kaledonii znajdują się bowiem bogate złoża minerałów. Jest to, między innymi, nikiel, którego wyspa jest jednym z głównych dostarczycieli na rynki światowe. Pokrywa ona trzecią część popytu na ten krytyczny metal.
Jest on nader istotny dla gospodarki nie tylko z uwagi na zastosowanie w jakże modnych bateriach do samochodów elektrycznych. Nikiel wykorzystuje się, być może przede wszystkim, jako składnik różnych stopów metalicznych. W tym zwłaszcza do produkcji stali nierdzewnej.
Źródło: markets.businessinsider.com/commodities/nickel-price
Niepokoje zakłóciły zaś jego eksploatację. Nawet mimo faktu, że – póki co – żadna jego kopalnia nie została zaatakowana, to zamieszki efektywnie wstrzymały transport urobku. W poniedziałek cena niklu na światowych rynkach przekroczyła 21 300 dolarów za tonę.
Jest drogo, będzie drożej?
Warto zaznaczyć, że tamtejszy przemysł wydobycia i przetwórstwa niklu już wcześniej zdradzał objawy kryzysu. Nikiel i jego obróbka to kluczowa gałąź ekonomii Nowej Kaledonii. Podmioty górnicze sygnalizowały jednak od dawna, że koszty działalności na wyspie są zbyt wysokie. Sprawia to, że działalność ta, mimo swej krytycznej ważności, balansuje na granicy opłacalności.
Rząd francuski w reakcji zaproponował ulgi podatkowe a także możliwe inwestycje/subsydia. Nie wiadomo jednakże, jak będzie wyglądać realizacja tych planów w sytuacji wybuchu rebelii. I czy będzie to miało sens w takich okolicznościach. W miarę utrzymywania się wrogości na wyspie, spodziewać się należy dalszych trudności w transporcie urobku.
A co za tym idzie – obecne, a także niedawne wzrosty cen mogą nie być ostatnimi, i nikiel może notować kolejne rekordy cenowe.