Chanel i 'brudne’ złoto z Madagaskaru. Firma zamieszana w skandal

Chanel, znana francuska firma kosmetyczna, odzieżowa i jubilerska, okazała się być zamieszana w aferę związaną ze złotem. Takim „nie za legalnym” złotem – które, jak się okazało, firma postanowiła nabywać w ramach szeroko pojętych działań autopromocyjnych. Chciała bowiem pokazać się jako przedsiębiorstwo zaangażowane społecznie. No to się zaangażowała…

W 2019 roku Chanel zamówiła raport, który sugerował „innowacyjne” podejście do kwestii pozyskiwania złota. I nabywanie potrzebnego kruszcu nie od tradycyjnych eksporterów czy rafinerii, lecz od zdecentralizowanych wydobywców ze „środowiskowo wrażliwego otoczenia”. Przekładając z języka ekologiczno-korporacyjnego na normalny, oznaczało to po prostu kupowanie od lokalnej ludności, rzemieślniczo wydobywającej złoto w swojej okolicy.

Choć takie podejście trudno określić jako „innowacyjne” – przez całe stulecia tak właśnie bowiem wyglądała eksploatacja zasobów złota, a za innowację w tej dziedzinie należy uznać raczej pojawienie się podmiotów prowadzących wydobycie metodami przemysłowymi, od którego Chanel chciała uciec – to z pewnością miało ono swoje zalety. Prócz korzystniejszych cen – ubodzy górnicy rzemieślniczy nie będą przecież negocjować cen tak ostro, jak firmy – sprawa miała wydźwięk przede wszystkim PR-owy.

Złoto z rezerwatu lemurów

Oto bowiem Chanel przedstawiała się jako firma odpowiedzialna, dbająca o „klimat”, ekologię, środowisko i naturę, dla której zysk nie jest jedynym kryterium etc. Tyle, że pracowicie budowana legenda marketingowa może teraz mocno ucierpieć. Wyszły bowiem na jaw szczegóły tego, w jaki sposób firma „dbała o środowisko”. Okazało się mianowicie, że kupowała ona złoto wydobywane nielegalnie w granicach rezerwatu chronionej przyrody (!) na Madagaskarze.

Fot. via: news.mongabay.com

Rezerwat ten, Loky Manambato Protected Area, zlokalizowany jest na północnym krańcu wyspy. Jest m.in. domem dla lemurów oraz wielu zagrożonych gatunków. Jest jednak domem także dla nielegalnych górników złota, niesłynących z troski o losy lemurów. Co „najlepsze” – obecność tych górników w granicach rezerwatu miała charakter bynajmniej nieprzypadkowy, i działo się to za wiedzą dystyngowanej francuskiej firmy.

Chanel i jej partnerzy

Chanel nawiązała bowiem partnerstwo z lokalnym NGO-sem, organizacją Fanamby. Organizacja ta, w teorii chroniąca i „zarządzająca” rezerwatem Loky Manambato, uczyniła sobie z tej działalności źródło dochodu. Fanamby „sformalizowała” bowiem działalność około tysiąca lokalnych górników rzemieślniczych, którzy zbudowali sobie wioski w granicach rezerwatu i rozpoczęli ryć w poszukiwaniu cennego kruszcu – którego zasoby są tam bogate.

Wydobyte złoto trafiało następnie do firmy Chanel – która wykorzystywała go do produkcji odpowiedzianej środowiskowo biżuterii. Co fascynujące, organizacja Fanamby przyznała nawet, że prowadzenie działalności górniczej w rezerwacie, nawet tej rzemieślniczej, nie koresponduje z zasadami ochrony środowiska. Wyjaśniła jednak, że ma taki „układ” z górnikami – a w zamian za dostęp do złota ci zobowiązali się nie szkodzić tam za bardzo… I nie zapuszczać się do serca rezerwatu.

Jak argumentowano, z uwagi na ubóstwo i tak będą oni wydobywać złoto – a tak to może nie zniszczą najistotniejszych części rezerwatu… Choć być może podejście to nie jest pozbawione logiki, to nader słabo koresponduje z przywiązaniem do bezkompromisowej ochrony środowiska, jakim szczycić się ma Chanel. Więcej informacji o całym programie pozyskiwania złota można znaleźć w lokalnych doniesieniach prasowych na Madagaskarze.

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.