Ceny miedzi w gigantycznym rozkroku. Szok na rynku i wyścig dostawców na amerykańską giełdę
W minionych dniach odnotowano ogromny rozdźwięk w notowaniach cenowych czerwonego złota pomiędzy obiema stronami Atlantyku. Ceny miedzi na nowojorskiej giełdzie Comex okazały się wręcz fantastycznie przerastać te na London Metal Exchange.
Choć różnice między nimi nie są niczym szczególnym, to normalnie, jak odnotowuje Bloomberg, wahają się one w granicach kilku dolarów za tonę. Tymczasem obecnie ceny miedzi w ramach kontraktów terminowych (futures) w Nowym Jorku przerastają te londyńskie o gargantuiczne 1200 dolarów
Źródłem tej sytuacji okazał się być nacisk spekulacyjny na krótkie pozycje giełdowe. Niektórzy więksi gracze giełdowi okazali się nie docenić nagłości wzrostu popytu na miedź. Mieli oni założyć bowiem, że lokalne szczyty cen w marcu wrócą do normy. Okazało się jednak, że notowania miedzi w dalszym ciągu rosły. We środę osiągnęły one poziom 11 305 dolarów za tonę.
Postawiło to ich w kłopotliwej sytuacji konieczności poszukiwania metalu na rozgrzanym rynku. Byli do tego zmuszeni, by wywiązać się z już wcześniej zawartych, a aktualnie zapadających kontraktów futures na miedź.
A to z kolei powodowało dalsze nakręcanie się cen. Poziom tychże spowodował szerokie poruszenie pośród dostawców, którzy jęli pilnie przekierowywać dostawy miedzi do USA. A ściślej – na giełdę Comex, aby skorzystać z rekordowych cen, póki te się utrzymują.
Trzeba przy tym odnotować, że daleko nie wszystkie dostępne na światowym rynku wolumeny miedzy mogą tam trafić. Z przyczyn prawnych i/lub politycznych są z tego wykluczone m.in. marki chińskich i rosyjskich dostawców. Dodatkowo zaostrzyło to problem chwilowych braków miedzi na Comex.
Ceny miedzi pod górkę
Ta nagła, choć krótkoterminowa sytuacja okazuje się przy tym wpisywać w długoterminowy trend napięcia na rynku. Jest ono wywoływane z jednej strony przez wzrost zapotrzebowania – m.in. w związku z gwałtownym rozwojem urządzeń i infrastruktury obsługującej narzędzia AI, które wymagają ogromnych mocy obliczeniowych. Dotyczy to zresztą także i innych dziedzin przemysłu, jak przykładowo produkcja i obsługa EV.
Z drugiej zaś strony – przez podaż, która bynajmniej nie koresponduje ze wzrostem popytu. Wprost przeciwnie, dostawy miedzi doświadczają niejednokrotnych utrudnień, tak tymczasowych, jak i trwalszych.
Źródło: markets.businessinsider.com/commodities/copper-price
Perspektywy inwestycji w nowe kopalnie wydają się krótkoterminowo pesymistyczne. Uwagę przynajmniej niektórych z potentatów w dziedzinie wydobycia pochłania raczej zagadnienie potencjalnej fuzji Anglo American z BHP. Przecięcie takie w naturalny sposób odciągnęłoby kapitał od inwestycji w eksploatację nowych złóż surowca.
Wszystko to skutkuje presją na średnio- i długoterminowe podwyżki cen, przynajmniej przy obecnym stanie wydobycia i podaży. Zmiana tego ostatniego, przy obecnych zachętach wynikających z zapotrzebowania na miedź, wydaje się prawdopodobna. W naturalny sposób wymagać będzie jednak tak znaczących inwestycji, jak i, optymalnie, sprzyjających okoliczności politycznych w krajach dysponujących znacznymi zasobami czerwonego metalu.