Bez odsiadki za złotą toaletę. Wyrok w sprawie słynnej kradzieży
Frederick Doe uniknie, nomen omen, odsiadki za próbę sprzedaży stu kilogramów złota – w formie złotej toalety. Taki wyrok wydał właśnie brytyjski sędzia. Sprawa owej toalety – dzieła „sztuki nowoczesnej” – głośna była kilka lat temu. Nie tyle ze względu na walory artystyczne i przekaz dzieła, co fakt, że grono przedsiębiorczych Brytyjczyków postanowiło się nim „zaopiekować” – i wykonaną ze szczerego złota toaletę zajumało. Wyrok to kolejna z zaległych konsekwencji tamtej sprawy.
Jak informują doniesienia prasowe, sędzia Ian Pringle, orzekając w sprawie toczącej się przed Sądem Koronnym w Oksfordzie (Oxford Crown Court; czego by nie mówić o Wielkiej Brytanii, tamtejsza tytulatura jest bezkonkurencyjna), wydał właśnie wyrok. Tyle, że w zawieszeniu. Konkretnie, imć Frederick Doe, znany też pod alternatywnym nazwiskiem Frederick Sines, usłyszał wyrok dwóch lat więzienia, właśnie w zawieszeniu, oraz 240 godzin prac społecznych.
Doe vel Sines nie był przy tym członkiem pięcioosobowej szajki, która złotą toaletę ukradła. Przynajmniej nie bezpośrednio. Miał on natomiast pomóc w upłynnieniu zysków – poprzez użyczenie swoich znajomości, by umożliwić sprzedaż złota. Miał on bowiem dysponować kontaktami na londyńskim rynku jubilerskim. Innymi słowy, pełnił on funkcję pasera – z tą jednak różnicą (co wedle słów sędziego, ochroniło go przed odsiadką), że miał on nie czerpać z tego zysków dla siebie.
A przynajmniej sam tak twierdził, a nikt inny nie zdołał mu udowodnić inaczej. Sam Doe twierdził, że jest dobrym człowiekiem, który „uwikłał się w coś, w co nie powinien”. Sędzia, zdaje się, tę wersję kupił, stwierdził bowiem, że oskarżony pozwolił zrobić z siebie głupca osobom odpowiedzialnym za kradzież. Wyraził też przekonanie, że Doe vel Sines od pięciu lat (kiedy to kradzież miała miejsce) żałuje swojego udziału. W istocie, mógł żałować – siedział już bowiem w areszcie, oczekując na proces.
Specyficzny wyrok w specyficznej sprawie
Wyrok nie zamyka zupełnie sprawy kradzieży, która stała się monumentalną kompromitacją tak dla muzealników, jak i organów ścigania. Złota toaleta, nosząca jakże ekspresyjną i zaangażowaną nazwę „America”, to dzieło włoskiego artysty Maurizio Cattelana. Było prezentowane w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku, a potem w Pałacu Blenheim w Wielkiej Brytanii – historycznej siedzibie książąt Marlborough (i zarazem miejscu narodzin spokrewnionego z nimi Winstona Churchilla).
Jak się okazało, niektórych w większym stopniu niż „walory artystyczne” dzieła fascynował fakt, że do jej wykonania wykorzystano 98 kilogramów złota. W toku kradzieży, do której doszło 14. sierpnia 2019 roku, szajka złodziei po prostu wyrwała i wyniosła toaletę z Pałacu (wyrządzając przy tym znacznie szkody – toaleta była bowiem „operacyjna” i jej wyrwanie spowodowało zalanie arcycennego zabytku). Od tego czasu złotej wygódki nikt nie widział.
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, została ona przetopiona, zaś złoto – sprzedane. Wartość kruszcu w momencie kradzieży szacowano na 2,8 miliona funtów. Od tego czasu znacząco ona urosła – dzieło ubezpieczono jednak na 4,74 miliona funtów. Od tego czasu, prócz Doe’a, zdołano ująć tylko dwóch z pięciu członków grupy – Jamesa Sheena i Michaela Jonesa. Oczekują oni na wyrok w tym samym sądzie koronnym w Oksfordzie.
