Bank fałszował złoto, próbował zrzucić winę na jubilera

Bank fałszował złoto, próbował zrzucić winę na jubilera

Jak wynika z doniesień, grono mieszkańców Szanghaju miało „wyrażać podejrzenia” wobec jednego z tamtejszych banków, po tym, jak złoto zakupione w tymże banku okazało się, po bliższym zbadaniu, nie być tak do końca złote. Tak jakoś przypadkowo.

Oczywiście sformułowanie „wyrażać podejrzenia” należy tu traktować jaskrawy eufemizm, typowy dla ceniącej harmonię społeczną konfucjańskiej kultury słowa – a zwłaszcza dla usilnie promującej ową kulturę polityki władz w Pekinie. Podejrzenia te okazały się na tyle dobitne, że nie tylko zaowocowały publikacją sprawy (co w chińskim, ściśle kontrolowanym ekosystemie medialnym – w którym doniesienia podważające optymistyczny przekaz oficjalny są rutynowo cenzurowane – bynajmniej nie jest takie oczywiste), ale też zmusił wspomniane władze do interwencji

Historia ta zaczęła się od tego, że grono mieszkańców Szanghaju nabyło złoto od jednego z tamtejszych banków. Nie ujawniono, jak liczne było owo grono – biorąc jednak pod uwagę, że chodziło o wspólny zakup, można podejrzewać, że była to po prostu grupa krewnych. W samym zakupie nie byłoby nic dziwnego. Chiny stanowią obecnie największy rynek metali szlachetnych na świecie, zarówno jeśli chodzi o oficjalne zakupy państwowe, jak i rynek detaliczy. Inwestycje w kruszce są pośród indywidualnych Chińczyków nie tylko rekordowo popularne, ale też uświęcone tradycją.

Podobnie co w przypadku nabywców, nie ujawniono także, o który bank chodzi. Wskazano jedynie, że był to oddział znajdujący się w okolicy Nanxiang. W Chinach standardem jest, że złoto dystrybuują banki – tamtejszy rynek, pomimo pewnych aspektów, które z braku lepszego słowa można określić jako „kapitalistyczne”, w dalszym ciągu jest całkowicie regulowany i kontrolowany przez władze. Narzucają one m.in. kwoty importu złota i limity jego sprzedaży. Monopol na dystrybucję kruszcu mają zaś specjalnie dopuszczone podmioty (właśnie banki), często zresztą państwowe.

Złoto w wersji „made in China”?

Banki sprzedają zatem złoto, obywatele w nie inwestują – i na tym z reguły się kończy, rynek odnotowuje kolejne rekordowe dane. W tym przypadku jednak na tym się nie skończyło. Okazało się bowiem, że zainteresowana grupa mieszkańców Szanghaju kupiła sztabę złota z przeznaczeniem na biżuterię. Zabrali ją zatem do jubilera, i zlecili wykonanie precjozów. Jakiż musiała być ich niespodzianka, gdy okazało się, że po rozcięciu sztaby jubiler odkrył w jej składzie „nieczystości”. Ciężko domniemywać, czym dokładnie były rzeczone – musiały być jednak znaczne, skoro dostrzeżono je z miejsca.

Odrobinkę niezadowoleni klienci skontaktowali się z bankiem, pytając uprzejmie, dlaczego nabyte przez nich złoto nie jest do końca ze złota. Bankowy personel potraktował ich jednak wedle najlepszych wzorców państwa totalitarnego, czyli, jak to określono, „zajął twarde stanowisko” (chińskie media najpewniej nie mogą określić ich postawy po prostu jako chamstwa, nawet jeśli określenie to byłoby znacznie bliższe prawdzie). Bank nie poczuwał się do jakiejkolwiek odpowiedzialności i wysłał nabywców na przysłowiowe drzewo.

Postawa szanownej instytucji uległa pewnej metamorfozie, kiedy na skutek działań klientów sprawą zainteresowały się organa nadzorcze. Wówczas bank próbował twierdzić, że odpowiedzialność za domieszki, które okazało się zawierać złoto – skądinąd zjawisko w Chinach nierzadkie – ponosi jubiler, który je odkrył. Bliższa kwerenda w bankowej dokumentacji okazała się jednak potwierdzać, że trefna sztaba złota została w istocie sprzedana przez sam bank. W efekcie czego ciąg dalszy najpewniej nastąpi – ale niestety jak na razie nie zająknięto się na ten temat publicznie. Czyżby wnioski były dla władz niewygodne…?

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!