Bałkany z apetytem na własne złoto. Zmiana długotrwałych tendencji
Serbia chce swoje złoto z powrotem. Nie ufa bowiem instytucjom bankowym, które dotąd je przechowywały. Nieco oględnymi słowy przyznali to przedstawiciele serbskiego banku centralnego.
Kraje bałkańskie to historycznie region niespokojny (przynajmniej jak na standardy Europy), w dodatku w większości zmagający się z brzemieniem komunistycznej przeszłości. I choć socjalizm w wydaniu Josipa Broza Tity nie był aż tak jadowity i destrukcyjny jak ten w wydaniu sowieckim, to nie znaczy, że był korzystny. W dodatku – i to w dalszym ciągu kładzie się cieniem na relacjach w regionie – w jego ramach realizowano „politykę narodowościową”, która zakończyła się wojną w b. Jugosławii w latach 90′.
Jednym z następstw tych doświadczeń chaosu i niepokojów była – podobnie jak w przypadku wielu państw świata w podobnej sytuacji – praktyka przechowywania narodowych skarbów (takich jak właśnie złoto i jego krajowe rezerwy) w bezpiecznym miejscu. Bezpiecznym – czyli daleko za granicą i pod zaufaną pieczą. To ostatnie najczęściej oznaczało skarbce Banku Anglii w Londynie, nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej lub kilku banków szwajcarskich.
Złoto bezpieczniejsze pod ręką
Ta praktyka jednak właśnie doświadczyła raptownego zwrotu – czy wręcz stanęła na głowie. Oto Serbia ogłosiła bowiem, że planuje sprowadzić całe swoje złoto, dotąd przechowywane w zagranicznych depozytach, do kraju. Działania dot. repatriacji rezerw rozpoczęły się w 2021 r., dopiero teraz poinformowano jednak o nich publicznie. Łączna wartość tych rezerw to ok. 6 miliardów dolarów. Nie zatem jakoś bardzo wiele – ale nie o samą wartość tu chodzi przede wszystkim, a o percepcję.
Ciekawe jest bowiem to, jak Narodowy Bank Serbii te kroki uzasadnił. Mają one „wzmocnić bezpieczeństwo i dostępność rezerw złota w okresach kryzysu i wątpliwości”, zaś rozpoczęto je „w środowisku wzmożonej światowej niepewności”. Innymi słowy – złoto zostanie sprowadzone dokładnie w tym celu, który wcześniej miał zostać osiągnięty poprzez wysłanie go na przechowanie w bezpiecznych skarbcach renomowanych instytucji.
Przekładając zaś z języka oficjalnego na potoczny – Serbski Bank Narodowy po prostu nie ufa „instytucjom zaufania”. I dość wyraźnie boi się, że jego złoto może mu zostać w ten czy inny sposób zabrane. Czy to w ramach sankcji za „nieprzestrzeganie zasad praworządności” (a przykładowo mające właśnie w Serbii protesty przeciw prezydentowi Aleksandrowi Vučićowi mogłyby stanowić pretekst ku temu), czy to po prostu obawia się niewypłacalności szwajcarskich, brytyjskich i amerykańskich banków.
