Atak na rafinerię złota, są ranni i aresztowani. Bandyci z ciężką bronią, bombami zrabowali 12 milionów
Pomyśleć by można, że w kontekście narodowej kompromitacji, za jaką szeroko uznano szokującą kradzież cesarskich klejnotów koronnych z muzeum w Luwrze, kolejnych 'medialnych’ sensacji kryminalnych w dziedzinie kruszców i kosztowności Francji na razie wystarczy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jakże niewczesne – i sprowokowane dopiero przez tę kradzież – działania w kierunku zaostrzenia środków bezpieczeństwa w muzeach i innych obiektach, które przyciągnąć by mogły uwagę amatorów nielegalnie pozyskanego złota i klejnotów.
„Moda” na złoto?
Tymczasem właśnie do podobnej, już drugiej w przeciągu ostatnich dwóch tygodni sensacyjnej sytuacji właśnie doszło. Gdyby nie cała afera dotycząca Luwru, być może została by nawet za kradzież roku lub dekady – ostatecznie nie codziennie zdarza się, aby ciężko uzbrojeni złodzieje dosłownie wysadzili rafinerię złota, aby dostać się do tego, co w takich rafineriach bywa procesowane… Cała sprawa musi być zresztą mocno niewygodna dla francuskich władz, które ewidentnie nie miały ochoty o niej informować i uczyniły to dopiero, gdy mogły dodać też pozytywny dla siebie akcent.
Ad rem – ofiarą napadu padły Laboratoires Pourquery, laboratorium rafinacji złota w Lyonie. Przestępcy – wedle raportów i nagrań, odziani na czarno, z fałszywymi opaskami policyjnymi i zbrojni w karabinki typoszeregu AK – podjechali białą furgonetką, zachowując się jakoby bardzo cicho. Tym większe musiało być zaskoczenie okolicznych mieszkańców, kiedy usłyszeli oni „ogłuszający huk”, gdy przestępcy użyli materiałów wybuchowych, by wysadzić wzmocnione okna bezpieczeństwa placówki. W wyniku eksplozji rannych zostać miało 5 (z 28 obecnych) pracowników rafinerii.
Kradzież z ciągiem dalszym, tym razem nieco innym
Dalszy ciąg był oczywisty. Przestępcy wdarli się do środka, wykorzystując m.in. drabiny, a następnie wynosząc kosztowności i pakując je do furgonetki – po czym zbiegli. Łącznie kradzież miała im przynieść łupy warte 12 milionów euro, przede wszystkim w postaci złota. Furgonetkę, najpewniej także pochodzącą z kradzieży, odnaleziono potem spaloną, najpewniej w celu zatarcia śladów. To ostatnie jednak nie do końca im się udało – być może na coś zaostrzone środki bezpieczeństwa jednak się zdały.
Francuskie organy ścigania poinformowały bowiem, że sześć osób zamieszanych w zuchwały atak i kradzież zostało ujętych. Po kompromitacji związanej z Luwrem sprawa wydawała się mieć dla władz takie znaczenie, że o sukcesie pościgu informował osobiście francuski minister spraw wewnętrznych. Co być może najważniejsze – łup miano odzyskać. Niezależnie od tego, nastroje we francuskiej branży złota i kruszców mogą być, po ostatnich dwóch atakach, raczej niepewne. Te przecież nie biorą się znikąd, i nie podejmują ich przypadkowi kieszonkowcy, lecz dobrze zorganizowane grupy.
