20 tys. monet sprzed tysiąclecia. „Największy skarb kiedykolwiek znaleziony”, znalazca nie bez szans
fot. County Administrative Board Stockholm

20 tys. monet sprzed tysiąclecia. „Największy skarb kiedykolwiek znaleziony”, znalazca nie bez szans

Niniejsza historia pojawiła się wcześniej w tym miesiącu, jednak bez wspomnienia o pewnym istotnym tak etycznie, jak i systemowo wątku. Jak już być może szerzej wiadomo, gigantyczny skarb liczący sobie niemal tysiąc lat – i zawierający srebrne monety w liczbie ponad 20 tys. – znalazł pewien Szwed w swoim ogródku. Okazuje się, że w odróżnieniu od wielu podobnych przypadków, być móże nie zostanie on owoców swojego znaleziska bezceremonialnie pozbawiony.

Na tle ostatnich zawirowań na rynku srebra – w szczególności zaś tych odnoszących się do braków fizycznego kruszcu, którego niedostateczna ilość w coraz większej mierze nie koresponduje z teoretycznym wolumenem wynikającym z ilości srebra „papierowego” w obiegu – być może warto wspomnieć o wydarzeniu bardziej optymistycznym niż gwałtowne zmiany giełowych wykresów i nerwy inwestorów.

Chodzi o przypadek pewnego Szweda, który „inwestując” czas w prace w ogródku przylegającym do swojego domku letniskowego na przedmieściach Sztokholmu, doczekał się zwrotu przerastającego cokolwiek, czego mógłby się spodziewać najbardziej nawet szczęśliwy trader na giełdzie. Być może ów bohater nawet nie pracował – jak wynika bowiem z opisów, miał on, jako wędkarz, kopać w poszukiwaniu robaków.

Cokolwiek by robił, efekt przerósł wszelkie możliwe oczekiwania. Szwed odkrył bowiem pakunek zawierający srebrne monety – w ilości rzędu nieprawdopodobnych 20 tysięcy – a także łańcuchy, pierścienie, fibule etc. Łącznie cały pakunek ważyć miał około 6 kilogramów kruszcu, co zwłaszcza jak na epokę, z której pochodzi, jest ilością fantastyczną. Jak bowiem ustalono, jego historia sięga głębokiego Średniowiecza.


Lokata bardzo długoterminowa

W skład skarbu wchodzą bowiem srebrne monety, które wybito pod koniec XII wieku (najwięcej pochodzić ma z okresu panowania króla Knuta Erikssona), a i mogą w nim być także te wcześniejsze. Kosztowności te liczą sobie zatem niemal millenium. Ich wartość historyczną i kulturową nałatwiej i najtrafniej określić jako bezcenną. W sensie dosłownym – średniowiecznych monet i klejnotów w **takiej** ilości kupić po prostu nie sposób, bez względu na koszt.

Całość pierwotnie została umieszczona w miedzianym kociołku (który jednak zachował się w niezbyt dobrym stanie, w przeciwieństwie do zawartości), a następnie zakopana. Ocenia się, że zakopany skarb mógł być „lokatą długoterminową” – zakopywanie kosztowności było powszechnym zjawiskiem w historycznych okresach i regionach świata, gdzie utrzymywało się zagrożenie działaniami wojennymi lub rabunkowymi.

Z pewnością tego mógł obawiać się właściciel skarbu (był to najprawdopodobniej albo wybitny możnowładca, albo klasztor lub dostojnik kościelny, jeśli nie wręcz jeden ze szwedzkich władców – ciężko wyobrazić sobie, by srebrne monety w liczbie 20 tys. mógł posiadać ktoś biedniejszy). XII wiek w historii Szwecji to bowiem okres bardzo niespokojny, obfitujący w wojny, najazdy i spory dynastyczne.

Srebrne monety – tym razem uczciwie odkupione?

Znalazca, który wykopał skarb ze swojego ogródka, fakt ten zgłosił lokalnym władzom. Kosztowności trafiły następnie do Muzeum Średniowiecza w Sztokholmie. Jego przedstawiciele mają być „bardzo podekscytowani”, i twierdzą, że to przypuszczalnie największy i najbogatszy skarb, jaki kiedykolwiek znaleziono w Szwecji – chodź tych też nie brak. Co istotne, i czym kraj ten odrobinę, ale jednak wyróżnia się in plus, to fakt, że o prawach znalazcy nie zapomniano zupełnie.

W myśl obowiązujących w Szwecji przepisów (chodzi o tamtejszą Ustawę o Środowisku Kulturowym), osoby natrafiające na zabytkowe, złote czy srebrne monety, biżuterię lub inne kosztowności muszą ten fakt zgłosić. Szwedzkie państwo nie zabiera im jednak tych skarbów z automatu, lecz jedynie otrzymuje prawo pierwokupu. Jak łatwo się domyśleć, wiele bezcennych skarbów mogło uniknąć dzięki temu przetopienia lub czarnego rynku…

W obecnym przypadku – lokalne władze zgłosiły sprawę do Szwedzkiej Rady Dziedzictwa Narodowego, która ma zdecydować, czy odkupić skarb. Biorąc pod uwagę jego rozmiary, trudno sobie wyobrazić decyzję negatywną. Z drugiej wszakże strony, ciekawe, ile szwedzkie państwo będzie musiało zapłacić za 20 tys. zabytkowych monet?


Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!