Z ostatniej chwili: Trump szokuje rynki. Bitcoin spada, lawina na Wall Street. Miliony urzędników na bruk?
Rynki finansowe od Bitcoina przez indeksy giełdowe tracą we czwartek po serii komentarzy Trumpa. Sytuacja w Waszyngtonie nie ułatwia sprawy. Demokraci nie zdołali przegłosować projektu ustawy kończącej rządowe zamrożenie działalności (government shutdown), a republikański plan tymczasowego finansowania napotyka na podobne trudności. Senat decyduje teraz o kolejnych krokach, a napięcie polityczne w połączeniu z rosnącymi cłami i potencjalnymi restrykcjami wobec chińskich firm tworzy na rynkach atmosferę niepewności.
Prezydent Trump w ostatnich dniach powtarzał, że zamrożenie rządu daje okazję do trwałych cięć w programach demokratycznych. Miliony miejsc pracy są zagrożone. Jego retoryka na temat ceł – „są dobre, jeśli chcesz, by kraj był bogaty, wpływowy i potężny” – wyraźnie wskazuje, że protekcjonistyczny kurs USA nie słabnie, a nawet zyskuje nową dynamikę w kontekście strategicznego ryzyka związanego z Chinami. Wydaje się, jakby Trump przygotowywał grunt pod finalne porozumienie z Pekinem… Po którym cła mogą ponownie wzrosnąć.
Cena BTC spadła do ok. 120 tys. USD, a pozostałe kryptowaluty tracą jeszcze mocniej. Czy czekają nas wojny handlowe 2.0?
USA kontra TP-Link
Amerykańska administracja rozważa kolejny krok w kierunku ograniczenia działalności TP-Link w Stanach Zjednoczonych. Chiński producent routerów, którego sprzęt Wi-Fi trafił już do milionów amerykańskich domów i firm, znalazł się pod lupą władz w związku z potencjalnym ryzykiem dla bezpieczeństwa narodowego.
Dochodzenie rozpoczęte w zeszłym roku ujawniło powiązania spółki z Chinami, a obecnie w Waszyngtonie trwa dyskusja, czy ogłosić wstępny wniosek, który mógłby znacząco wpłynąć na przyszłość firmy na amerykańskim rynku. Co istotne, wiadomość przyszła kilka godzin po tym, jak Pekin ostrzegł o mocnych restrykcjach eksportu metali ziem rzadkich. Pisaliśmy o tym tutaj.
To kolejny przykład napięć handlowych i technologicznych między Waszyngtonem a Pekinem, które przybierają na sile w ostatnich latach. W tle mamy nie tylko kwestie bezpieczeństwa sieciowego, ale także strategiczną rywalizację o dominację w sektorze technologii konsumenckich i infrastrukturalnych. Każdy ruch w tej grze jest obserwowany przez rynki z uwagą – bo konsekwencje mogą wykraczać daleko poza sam sektor routerów.
Gospodarka na zakręcie
Na tym tle przemówienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej zwracają uwagę na niepewność makroekonomiczną. Fed przyznaje, że wpływ częściowego zamrożenia działalności rządu na gospodarkę jest trudny do oceny, a rosnące wydatki konsumenckie w III kwartale i wyższa inflacja PCE sugerują, że tempo wzrostu gospodarczego pozostaje solidne, choć podatne na szoki.
Federalny urzędnik Barr zaznacza, że stopniowe dostosowanie firm do nowych taryf spowolni proces powrotu inflacji do celu 2%, a ryzyko utrzymującego się wysokiego PCE może utrzymać presję na politykę monetarną jeszcze przez kilka lat. Jednocześnie niska dynamika zatrudnienia sygnalizuje możliwe słabości na rynku pracy, choć fundamenty gospodarki wciąż pozostają względnie mocne.
Chińsko-amerykańska gra o kontrolę technologii
Powrót TP-Link na radar administracji USA to część szerszej strategii, w której amerykańskie władze starają się ograniczać chińskie wpływy w kluczowych sektorach technologicznych. Równocześnie firmy takie jak AMD czy Oracle, które w ostatnich latach podpisały gigantyczne kontrakty w sektorze AI, pokazują, jak inwestorzy wyceniają nie tylko potencjał zysków, ale też ryzyko geopolityczne. W przypadku TP-Link sprawa ma bardziej strategiczny charakter – chodzi o sieci, bezpieczeństwo danych i kontrolę nad infrastrukturą krytyczną.
Dla obserwatorów rynku sytuacja jest czytelna, choć skomplikowana. Amerykańskie decyzje wobec TP-Link mogą być sygnałem dla innych chińskich firm, że rynek USA staje się coraz trudniejszy i mniej przewidywalny. Z drugiej strony inwestorzy i konsumenci muszą liczyć się z możliwymi skutkami – od wyższych cen sprzętu po opóźnienia w dostępności produktów.
W szerszym kontekście jesteśmy świadkami kolejnego odcinka napięć w relacjach USA–Chiny, które łączą politykę, bezpieczeństwo i biznes. Jak pokazuje historia, takie momenty często stają się katalizatorem zmian, które redefiniują nie tylko branże, ale całe globalne łańcuchy dostaw.

