Ukraina chce narodowej rezerwy Bitcoina. Potężna giełda już pomaga, Europa przeciera oczy!
Wszystko wskazuje na to, że Ukraina oficjalnie pracuje nad utworzeniem narodowej rezerwy Bitcoina. Informację podał ukraiński portal Incrypted, który miał potwierdzić te doniesienia u źródła, czyli samego Jarosława Żelezniaka. Posła i wiceszefa parlamentarnej komisji finansów, podatków i polityki celnej. Będzie nieoczekiwany pionier na europejskim rynku, tuż za naszą granicą?
Bitcoin w rezerwach Ukrainy? Wiele na to wskazuje
Żelezniak zdradził, że projekt ustawy jest na finiszu, a jego oficjalne zgłoszenie do parlamentu ma nastąpić już niebawem. Co ciekawe, już w lutym tego roku wspominał o podobnym planie, ale wtedy zabrakło konkretów. Dziś wygląda na to, że temat nabrał tempa. W projekt zaangażowała się nawet sama Binance – największa na świecie giełda kryptowalut.
Incrypted pisze o „aktywnym wsparciu” Binance, choć nie wiadomo, na czym dokładnie ta współpraca ma polegać. Prezes giełdy, Richard Teng, przyznał niedawno, że jego firma doradza wielu krajom, które chcą iść w ślady USA i tworzyć własne rezerwy kryptowalutowe. A jak wiadomo, prezydent Trump już wcześniej zapowiedział budowę amerykańskiej strategicznej rezerwy Bitcoina, co najwyraźniej podziałało na wyobraźnię innych rządów.
Ukraina ma zamiar kupować i regulować
Sama rezerwa to jedno, ale Ukraina nie zamierza się na tym zatrzymać. Kraj przyspiesza też prace nad uregulowaniem całego rynku kryptowalut. Jak zdradził Danił Hetmancew, szef komisji podatkowej Rady Najwyższej, nowe przepisy mogą wejść w życie już na początku 2025 roku. Co ciekawe, wszystko dzieje się we współpracy z Narodowym Bankiem Ukrainy i Międzynarodowym Funduszem Walutowym, co nadaje sprawie dodatkowej wagi.
Plan? Ustalić jasne zasady gry. Legalny obrót krypto, kontrola podatkowa i przepisy przeciwdziałające praniu brudnych pieniędzy. Ale najważniejsze dla inwestorów jest jedno: podatki miałyby pojawić się dopiero w momencie zamiany krypto na zwykłe pieniądze. Brzmi rozsądnie? Na pewno atrakcyjniej niż pełne opodatkowanie od każdej transakcji.
To nie pierwszy raz, kiedy Ukraina podchodzi do tego tematu. Wcześniej podobne przepisy były już na stole, ale nagle zniknęły z agendy. Nieoficjalnie mówi się, że za blokadą stała kancelaria prezydenta i niektóre organy nadzoru, które miały poważne zastrzeżenia do treści projektu.
Teraz jednak wygląda na to, że Kijów wraca do tematu na poważnie. Nie chodzi już tylko o modne hasła, ale o realne działania. Ukraina chce nie tylko otworzyć się na krypto, ale wciągnąć je do swojej gospodarki na stałe. A czy rzeczywiście zostanie pierwszym krajem w Europie z oficjalną państwową rezerwą Bitcoina? Więc jednak nie Szwajcaria, w której są szumne zapowiedzi, ale nie ma konkretów? Na ewentualny przełom zaraz za naszą granicą przyjdzie nam jeszcze poczekać. Przynajmniej kilka miesięcy.

