Szokujący debiut giełdy crypto Bullish na NYSE. '200% w jedną sesję’. Hossa rozciąga się na Kajmany?
Nowojorska giełda rzadko widuje takie otwarcia. Bullish, czyli giełda kryptowalutowa z siedzibą na Kajmanach, prowadzona przez byłego szefa NYSE Toma Farleya weszła na parkiet. Natychmiast udowodniła, że instytucjonalny apetyt na krypto jest ogromny. Akcje wystrzeliły natychmiast, a inwestorom przypadł do gustu nowy trend pod hasłami 'tokenizacji i insytutcjonalizacji’ kryptowalut.
Instytucje rzuciły się na akcje
Cena akcji w ofercie publicznej została ustalona na 37 dolarów, znacznie powyżej pierwotnych prognoz, a już chwilę po otwarciu notowania poszybowały do 90 dolarów. W szczytowym momencie sięgnęły ponad 102 USD, co przełożyło się na kapitalizację bliską 13,2 mld dolarów – ponad dwukrotnie wyższą od wyceny w dniu IPO.
Nie jest to zwykła historia o „kolejnej giełdzie krypto”. Bullish od początku buduje wizerunek platformy dla dużych graczy. Dla funduszy, instytucji, banków inwestycyjnych… Łączy elementy zdecentralizowanych protokołów z mechanizmami bezpieczeństwa znanymi z klasycznych, regulowanych rynków.
W praktyce oznacza to, że podczas gdy Coinbase zarabia głównie na falach detalicznego entuzjazmu (i paniki), Bullish stawia na klientów, którzy wchodzą w kryptowaluty metodycznie i długoterminowo. Taki mechanizm inwestorom się bardzo spodobał. Nagłówki prasowe trąbią o popycie na crypto od wielu kwartałów.
Komentarz Farleya 'kupujcie’
Prezes Farley wprost mówi, że „fala instytucjonalna” w krypto już się rozpoczęła. I nie sposób mu odmówić racji . Debiut Bullish wpisuje się w szerszy trend, w którym prokryptowalutowa polityka administracji Trumpa, wprowadzenie regulacji dla stablecoinów (Genius Act)… Oraz owe przepisy umożliwiające włączanie alternatywnych aktywów do planów emerytalnych w USA. Wszystko to stopniowo otwiera sektor na kapitał, który dotąd trzymał się z boku.
Rynek otrzymał ostatnio serię potwierdzeń, że krypto przestaje być „dzikim zachodem” finansów. W czerwcu Circle (emitent stablecoina USDC) zebrał w IPO ponad miliard dolarów. Wcześniej Galaxy Digital przeniósł notowania na Nasdaq, a eToro wyceniło się na 5,4 mld USD przy wejściu na giełdę. Kolejne firmy od BitGo po Gemini stoją w kolejce.
Co ciekawe, Bullish planuje sporą część środków z emisji przekształcić właśnie w stablecoiny. To ruch strategiczny zarazem, który potwierdza przekonanie, że nastał czas infrastruktury i pul płynności, a nie wyłącznie gonitwy za kolejnym 'moonshotem memcoina’.
Bullish mówi – to nie wszystko
Warto też zauważyć, że firma jest o krok od uzyskania nowojorskiej BitLicense. Czyli jednego z najbardziej wymagających zezwoleń w branży, które zmusza do rygorystycznych procedur AML/KYC i utrzymywania odpowiedniego kapitału. Dla inwestorów instytucjonalnych taki papierek często waży więcej niż marketingowe obietnice.
Z punktu widzenia rynku akcji, to wydarzenie może być czymś więcej niż jednorazowym wystrzałem. IPO Bullish przypomina początkowe notowania Coinbase w 2021 roku, ale z jedną zasadniczą różnicą. Tu narracja nie opiera się na masowym FOMO detalistów, tylko na przekonaniu, że kryptowaluty staną się integralnym elementem portfeli instytucjonalnych. I stają się nim na naszych oczach.

