Spójrzmy na historyczne dane on-chain. W roku 2018 liczba nowych adresów drastycznie spada, a cena Bitcoina leci w przepaść. Lata 2021/2022 to ta sama bajka. Wnioski są dość oczywiste. Dwa razy obserwowaliśmy na wykresie ten sam objaw i dwa razy pojawiła się dotkliwa bessa. Wykresy możesz zobaczyć w tym materiale wideo.
Tylko, dlaczego ten jeden wskaźnik miałby być aż ważny?
Bo czysto w teorii, im więcej nowych adresów powstaje, tym większe prawdopodobieństwo, że pojawia się nowy kapitał. To znak, że ulica wraca, że jest hype, że rynek żyje. A jeśli adresów ubywa, to wnioski są proste, zainteresowanie Bitcoinem spada.
I gdyby przyjąć wcześniejsze stwierdzenie za fakt, to moglibyśmy stwierdzić, że właśnie aktualnie obserwujemy największy spadek zainteresowania BTC w historii. Tylko, że jest jedno „ale”.
Dlaczego tym razem jest inaczej?
W poprzednich cyklach napędzała nas ulica. Nowi inwestorzy zakładali portfele, wrzucali memy na Twittera i kupowali Bitcoina z nadzieją na szybkie x100. Te czasy minęły. Bitcoin jest już tak mocno zakorzeniony w głównym nurcie, że do gry wszedł nowy kapitał.
Nowi inwestorzy nie produkują tysięcy nowych portfeli, zamiast tego pojawia się zaledwie kilka portfeli, ale takich z miliardami dolarów.
I tu nie trzeba daleko szukać. Państwowy fundusz z Abu Dhabi ma ponad 400 milionów dolarów w BTC. Wisconsin State Pension Fund bardzo podobnie, ponad 300 milionów dolarów w kryptowalucie. Dobrze wszyscy znamy również takie molochy, jak BlackRock, który aktualnie przechowuj ponad 660 tysięcy BTC na swoich adresach.
To nie są pojedynczy inwestorzy, którzy produkowali by miliony nowych adresów. To grube ryby, które kupują po cichu, systematycznie, przez fundusze inwestycyjne. A do tego nie potrzebują tysięcy portfeli.
Bitcoin nie znika. Zmienia właściciela
Dlatego dane on-chain przestają być już użyteczne dla przeciętnego inwestora? Do tej pory liczba nowych adresów mogła być „termometrem” rynku. Im więcej nowych portfeli, tym bardziej rozgrzany był rynek. Teraz my, inwestorzy detaliczni, musimy pogodzić się ze zmianą zasad.
To nie tak, że wskaźniki się popsuły. To świat się zmienił. I jeśli nadal będziesz próbował czytać wykresy jak w 2017 roku, istnieje spora szansa, że stracisz.
Na rynku mamy prawdziwą lawinę instytucji, które akumulują BTC poprzez regulowane ETF-y. Dla przykładu: fundusz iShares Bitcoin Trust od BlackRock przejął już ponad połowę udziału w rynku amerykańskich ETF-ów spot na Bitcoina. I zarządza aktywami o wartości 54 miliardów dolarów.
Inwestorzy nie zakładają już portfeli na Metamasku. Kupują Bitcoina jak akcje Apple’a przez fundusz, przez brokera. To fundamentalna zmiana, która wywraca do góry nogami nasz sposób patrzenia na dane on-chain.