Stifel ostrzega przed krachem na giełdzie. 'Bójcie się wzrostów. Mamy znak końca’. Co się dzieje?

Stifel ostrzega przed krachem na giełdzie. 'Bójcie się wzrostów. Mamy znak końca’. Co się dzieje?

W ostatnich miesiącach Wall Street przypominało raczej karnawał niż pole bitwy. Nie inaczej jest dziś, gdy po przemówieniu Powella, euforia znalazła ujście we wzrostach cen akcji. Indeks S&P 500 bił rekord za rekordem, inwestorzy zdawali się zapominać o ryzyku… A słowo „euforia” pasowało do rynkowego nastroju bardziej niż „ostrożność”. Jednak coraz więcej sygnałów każe zastanowić się, czy ta zabawa nie skończy się równie nagle, jak się zaczęła.

Analitycy Stifel nie kryją sceptycyzmu. Ich zdaniem druga połowa 2025 r. może przynieść coś, czego rynki finansowe najbardziej się boją: gwałtowne spowolnienie gospodarcze, a w konsekwencji korektę indeksów, która przerwie obecny rajd. „Impreza jak w 1999 roku” może skończyć się boleśnie, a historia pokazuje, że największe krachy często przychodzą właśnie wtedy, gdy nastroje są najlepsze.

Wyceny w apogeum

Co niepokoi ekspertów? Po pierwsze – coraz bardziej rozciągnięte wyceny. Wyceny, które jeszcze niedawno nie miały znaczenia („dopóki rośnie, kupuj”), nagle mogą zacząć ciążyć. Biuro analiz Stifel przypomina, że lata 1929, 1999 czy 2021 – trzy momenty, w których zignorowane fundamenty nagle wróciły z hukiem. Stąd ich prognoza. Indeks S&P 500 może spaść o 14% od tegorocznych szczytów.

Ocenili, że poziom 5 500 punktów jawi się jako realistyczny cel. Zwracają uwagę na jeszcze jeden problem – narastające ryzyko stagflacji, czyli mieszanki wysokiej inflacji, rosnącego bezrobocia i niemrawego wzrostu PKB. Część spowolnienia konsumenci już odczuwają, choć maskują je jeszcze gigantyczne inwestycje w sztuczną inteligencję czy przyspieszone zakupy związane z taryfami celnymi. Ale takie „zasłony dymne” nie mogą trwać wiecznie.

Alarm z rynku obligacji: deja vu z 2007 roku

Równolegle do obaw o giełdę, narasta problem na rynku długu – i to nie tylko w USA. Ostatnie tygodnie przyniosły prawdziwy rollercoaster w Chinach. Rentowności dziesięcioletnich obligacji rządowych spadły tam do 1,6%, co w normalnych warunkach byłoby sygnałem stabilizacji, ale w obecnym kontekście wygląda jak rozpaczliwa ucieczka kapitału do bezpiecznych przystani.

Chiński bank centralny, zamiast wspierać rynek, został zmuszony do ograniczenia zakupów – tak silny napływ inwestorów zaczyna zagrażać walucie i całemu systemowi finansowemu. Na drugim końcu globu amerykański rynek kredytowy wysyła równie złowieszcze sygnały. Spready na obligacjach high-yield zsunęły się w okolice poziomów niewidzianych od maja 2007 roku.

Innymi słowy … Inwestorzy zachowują się tak, jakby ryzyka praktycznie nie było, mimo że fundamenty coraz wyraźniej skrzypią. Wzrost zaległości na kartach kredytowych i rekordowe od dekady problemy z obsługą pożyczek samochodowych nie pasują do obrazu „rynku bezpiecznego”. Niektórzy analitycy porównują tę sytuację do typowego preludium kryzysowego … Cisza przed burzą, kiedy rynek długu przestaje odzwierciedlać rzeczywistość, a inwestorzy wciąż tkwią w iluzji.

Silny dolar i słabość złota – scenariusz jak sprzed 17 lat?

Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że w momencie paniki to właśnie dolar może okazać się największym wygranym. Historia 2008 roku uczy, że globalne rynki w chwilach kryzysu desperacko poszukują płynności w amerykańskiej walucie – i to niezależnie od tego, gdzie kryzys wybucha. Dziś widać już pierwsze symptomy takiego procesu, choć dolar od początku roku był słaby.

Co ciekawe, ta perspektywa może okazać się problematyczna dla złota. Choć banki centralne w ostatnich latach skupowały kruszec na niespotykaną skalę, to w momencie kryzysu krótkoterminowe umocnienie dolara potrafi zepchnąć cenę złota w dół. To dokładnie zdarzyło się w 2008 roku … Złoto spadło, zanim w kolejnych latach zaczęło odbijać jak feniks z popiołów.

Na tym tle szczególnie wymowna jest sytuacja na rynku miedzi, która w ostatnich tygodniach runęła o ponad 20%. Metal, często traktowany jako barometr kondycji gospodarki, wysyła wyraźny sygnał ostrzegawczy – światowe ożywienie hamuje, a napięcia handlowe tylko dolewają oliwy do ognia.

Gdzie szukać bezpiecznych przystani?

W takim otoczeniu rekomendacje Stifel brzmią jak powrót do klasyki defensywnej strategii: sektor dóbr podstawowych, zdrowie, utilities i spółki jakościowe. Mówiąc wprost – ucieczka do defensywy zanim korekta stanie się faktem.

Czy faktycznie stoimy przed powtórką z 2008 roku? Historia nigdy nie powtarza się w identyczny sposób, ale ma zwyczaj rymować się z przeszłością. Wysokie wyceny akcji, zacieśniające się warunki kredytowe i pękające bańki w różnych zakątkach globu to mieszanka, która w przeszłości kończyła się boleśnie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
1 komentarz
  1. gfdfdfgf napisał

    gdzie są komentarze disqus?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.