
Rober Kiyosaki 'Kryptowaluty wygrają, koniec Fed w USA’. Rewolucja na rynkach?
W najnowszym odcinku polityczno-finansowego teatru, który od miesięcy nieprzerwanie elektryzuje Wall Street, Donald Trump znów gra główną rolę. Tym razem nie chodzi już tylko o stopy procentowe czy kolejne ciosy w niezależność Rezerwy Federalnej. Fed jest największym bankiem centralnym świata i kołem zamachowym globalnego systemu monetarnego, opartego na wzajemnych zależnościach.
Chodzi o strategię o długofalowych konsekwencjach – nie tylko dla amerykańskiej gospodarki, ale i globalnej równowagi monetarnej. Robert Kiyosaki znów zabrał głos, ciesząc się z faktu, że 'marksistowski Fed’ został zaatakowany przez prezydenta USA… I być może nigdy się nie podniesie, jeśli technologia blockchain naprawdę zwycięży w Stanach Zjednoczonych, tak jak życzy sobie tego Trump.
Powell na celowniku
Od dłuższego czasu prezydent Trump coraz głośniej i częściej wyraża frustrację wobec Jerome’a Powella – szefa Fed, który jeszcze kilka lat temu był jego własnym nominatem. W ostatnich dniach emocje wylały się już poza ramy przyzwoitości. Wszystko to brzmi niemal jak zapowiedź dymisji. Byłoby to pierwsza taka decyzja w historii banku, który oficjalnie jest niezależny od Białego Domu.
Oficjalnie, Powell trzyma się swojej linii – na ostatnim posiedzeniu Rezerwy Federalnej Fed pozostawił stopy procentowe bez zmian. Zdaniem przewodniczącego Fed, rynek pracy nadal jest „solidny”, a bank centralny może pozwolić sobie na cierpliwość. Problem w tym, że dane makroekonomiczne zaczynają podważać tę narrację. Ostatnie NFP wypadło bardzo słabo.
Zaskakująco słaby rynek pracy – i reakcja rynków
Raport z amerykańskiego Departamentu Pracy za lipiec pokazał zatrudnienie rosnące o zaledwie 73 tys. miejsc pracy. To dramatycznie mało, szczególnie w kontekście konieczności absorbowania naturalnego przyrostu populacji. Co więcej, poprzednie dwa miesiące zrewidowano w dół, a średnie tempo wzrostu zatrudnienia między majem a lipcem było najniższe od… kryzysu z 2009 roku (nie licząc pandemii).
Reakcja rynku? Gwałtowny wzrost prawdopodobieństwa wrześniowej obniżki stóp – jeszcze w czwartek szanse oceniano na 40%, w piątek po publikacji danych – już na 80%. A w polityce monetarnej, jak wiadomo, rynki lubią mieć rację wcześniej niż Fed.
Po raz pierwszy od ponad trzech dekad aż dwóch gubernatorów Rezerwy Federalnej – Christopher Waller i Michelle Bowman – głosowało przeciw decyzji o utrzymaniu stóp. Publicznie wskazali na pogarszający się rynek pracy jako główną motywację swojego sprzeciwu. To nie były tylko wewnętrzne różnice zdań ale cichy bunt. I to w momencie, gdy polityczny nacisk na Fed osiąga nowy wymiar.
Waller mówił wprost: „Strategia 'poczekajmy i zobaczymy’ jest zbyt asekuracyjna. Może nas kosztować spóźnioną reakcję i zmusić do gwałtownego cofania polityki pieniężnej”. To nie są słowa bez znaczenia, gdy pochodzą od człowieka, którego nazwisko coraz częściej przewija się w kuluarach jako możliwego następcę Powella. Poza tym inflacja w USA ostatnio mocno spadła.
Rezygnacja Kugler czyli przestrzeń dla Trumpa
Tymczasem pojawiła się nieoczekiwana zmiana w składzie samego zarządu Fed. Adriana Kugler, ekonomistka związana z Białym Domem Bidena, zapowiedziała odejście ze stanowiska gubernatora już 8 sierpnia, kilka miesięcy przed upływem kadencji. Oficjalny powód? „Sprawy osobiste”. Kulisy? Trump powiedział wprost, że „rozumiem, iż chodziło o różnice zdań z Powell’em”. To daje prezydentowi nie tylko wcześniejszą możliwość obsadzenia nowego członka zarządu, ale też przestrzeń do rozpoczęcia formowania „swojej” większości w FOMC.
I tu robi się naprawdę ciekawie – bo mówimy o strukturze, która w teorii powinna być wolna od polityki. Praktyka pokazuje, że w USA linia między niezależnością banku centralnego a wolą prezydenta bywa cienka jak kartka.
Przypomnijmy, że obecnie FOMC składa się z siedmiu gubernatorów Fed i pięciu prezesów regionalnych banków Rezerwy Federalnej. Każde miejsce w tym gronie to realny wpływ na kształt polityki monetarnej. I każde obsadzane przez prezydenta (po zatwierdzeniu przez Senat) jest strategiczną pozycją. Trump zresztą nie ukrywa, że chce radykalnego cięcia stóp procentowych. O ile? Nawet o 300 punktów bazowych.
Pomysł, by „przejąć” Fed poprzez mianowanie tzw. shadow chair, czyli przyszłego szefa Fed, który najpierw pojawi się jako zwykły gubernator, nie jest nowy teraz ma szansę stać się rzeczywistością. Wśród potencjalnych nazwisk: Kevin Hassett, były szef Rady Doradców Ekonomicznych, Kevin Warsh – dawny członek zarządu Fed… A także Scott Bessent – obecny sekretarz skarbu i człowiek, który otwarcie sugerował obejście Powella poprzez nominację lojalisty.
Robert Kiyosaki już to przewidział?
Z perspektywy zwolenników teorii spiskowych i fanów wolnego rynku – jak Robert Kiyosaki – to, co się dzieje, to nie dekonstrukcja systemu, ale… jego uzdrowienie. Dla autora „Bogatego ojca, biednego ojca”, Rezerwa Federalna od lat była „marxist Fed” – reliktem systemu opartego na dodruku, redystrybucji i nierówności. Trump, w tym ujęciu, nie tylko „zwalnia Powella” – on symbolicznie zwalnia cały system. Czy to ryzykowna gra? Oczywiście. Ale w narracji Kiyosakiego – nie ma innej drogi do „nowego kapitalizmu”.
Jeśli Powell faktycznie ustąpi w maju, a Trump uprzednio osadzi „swojego człowieka” w zarządzie, będziemy świadkami bezprecedensowego przejęcia polityki monetarnej przez Biały Dom. Czy to oznacza koniec niezależnego Fedu? Kiyosaki wydaje się tym za bardzo nie przejmować. Podoba mu się, że Trump bardziej szanuje Bitcoina od 'niezależnej Rezerwy Federalnej’, którą środowisko Kiyosakiego i zwolenników austriackiej szkoły ekonomii krytykuje od dekad.

