Regulatorzy, którzy tępili krypto, teraz je pokochali! Polityka czy miłość z rozsądku?
Za prezydentury Joe Bidena i rządów Gary’ego Genslera amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd była dla branży kryptowalut tym, czym rodzice straszą niegrzeczne dzieci. Każdy ruch groził potężną karą, pozwem albo wieloletnim procesem. Nawet jeśli wina była dyskusyjna. Trzeba było uważać na dosłownie każdy krok. Dziś obraz zaczyna się wyraźnie zmieniać, na co są twarde dane. Od momentu powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu SEC wycofała się lub zamroziła blisko 60% postępowań przeciwko firmom z sektora krypto. Wśród nich nie są tylko sprawy drugiego rzędu, ale też flagowe postępowania poprzedniej władzy.
SEC odpuszcza krypto po powrocie Trumpa. Przypadek, reset czy zmiana epoki?
Według ustaleń „New York Times” regulator wciąż aktywnie działa na tradycyjnych rynkach finansowych, ale kryptowaluty zostały potraktowane wyjątkowo łagodnie. Wiele dochodzeń zostało wstrzymanych, inne po prostu porzucone. Efekt? Rynek, który jeszcze rok temu funkcjonował w permanentnym stanie zagrożenia, dziś realnie oddycha pełną piersią.
Najbardziej symboliczne są ruchy dotyczące Ripple i Binance. Sprawy, które przez lata stanowiły fundament „zamordyzmu” SEC wobec krypto, nagle straciły impet. Dla części inwestorów to sygnał ulgi. Dla innych z kolei powód do zadawania niewygodnych pytań.
Naturalnie natychmiast pojawiły się oskarżenia o polityczne podłoże tej zmiany. Szczególnie że regulator nie prowadzi obecnie żadnego aktywnego postępowania wobec firm powiązanych z Trumpem. A tych przecież nie brakuje. Od projektów finansowych po memecoiny i firmy zajmujące się miningiem, mniej lub bardziej transparentnie wspierane przez jego rodzinę.
Komisja odrzuca zarzuty. „Poszliśmy z duchem czasu”
Co na to SEC? Odpiera zarzuty, twierdząc, że nie działa pod polityczną presją, a zmiana kursu wynika z przeglądu strategii i dostosowania się do realiów. Co istotne, nie znaleziono dowodów na to, by Trump bezpośrednio naciskał na porzucenie konkretnych spraw.
Znaczna część branży, ta bardziej liberalna, uważa jednak, że nie chodzi o politykę, lecz o korektę błędów. Przez lata SEC była krytykowana za chaotyczne podejście. Brak jasnych reguł, selektywne egzekwowanie prawa i celowe doprowadzanie sporów zamiast tworzenia twardych ram.
Na to wszystko nakładają się zmiany personalne. Na czele komisji pozostaje Paul Atkins, postrzegany jako zwolennik bardziej rynkowego podejścia. Jednocześnie z SEC odchodzi ostatnia demokratyczna komisarz, Caroline Crenshaw. To jedna z najostrzejszych krytyczek łagodniejszego kursu wobec krypto.
Crenshaw wielokrotnie ostrzegała, że zbyt szybkie luzowanie nadzoru może skończyć się „zarażeniem” całego rynku i uderzyć w ochronę inwestorów. Jej odejście oznacza jednak, że równowaga sił w komisji przesuwa się jednoznacznie.

