Oto Wall Street 2.0. Przed nami nowa era
Tradycyjni giganci finansowi z Wall Street, którzy przez lata ignorowali kryptowaluty, nagle znaleźli się w samym środku walki o przyszłość handlu akcjami.
Wszystko za sprawą branży kryptowalut, która dzięki otwartości administracji prezydenta Donalda Trumpa na cyfrowe aktywa przymierza się do przejęcia znaczącej części rynku. Stawką w tej walce jest nic innego, jak dominacja w branży finansowej i redefinicja zasad handlu, które obowiązywały przez dekady.
Tokenizacja i rewolucja w handlu
Kluczowym elementem strategii firm kryptowalutowych jest tokenizacja – proces przenoszenia tradycyjnych aktywów, takich jak akcje Apple, Tesli czy JPMorgan Chase, na blockchain. Ten technologiczny postęp otwiera drzwi do całodobowego i globalnego handlu, eliminując tradycyjne ograniczenia czasowe i geograficzne. Z punktu widzenia branży krypto technologia blockchain jest przyszłością rynków finansowych, która ostatecznie zastąpi ich często przestarzałą infrastrukturę.
Nie bez powodu giganci, tacy jak Coinbase, Robinhood i Kraken wkraczają na rynek akcji, który jest wyceniany na 62 bilionów dolarów. Wszyscy oni mają nadzieję na uzyskanie zgody od Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na oferowanie tokenizowanych akcji. Bez wątpienia powrót Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta, który z zagorzałego przeciwnika stał się entuzjastą kryptowalut, dał im do tego silny impuls. Z kolei mianowanie sprzyjających branży urzędników na kluczowe stanowiska regulacyjne wywołało falę optymizmu i wzrost cen tokenów.
Fakty są takie, że tradycyjne instytucje finansowe, które przez lata lekceważyły potencjał krypto, dziś zaciekle walczą o zachowanie status quo. Lobbyści z Wall Street, w tym takie potęgi jak Citadel Securities, naciskają na SEC, by ta musiła firmy krypto do przestrzegania tych samych, restrykcyjnych zasad, które obowiązują tradycyjne podmioty. Podmioty te argumentują, że tokenizowane akcje to w gruncie rzeczy to samo co ich tradycyjne odpowiedniki i nie powinny być traktowane w odmienny sposób.
Tymczasem zdaniem wielu obserwatorów tworzenie dwóch odrębnych zestawów zasad mogłoby doprowadzić do rozbicia rynku. Jedna pula pieniędzy handlowałaby akcjami na blockchainie, a druga w tradycyjny sposób, co mogłoby zwiększyć zmienność i zagrozić stabilności rynków, na których polegają miliony emerytów i inwestorów. – Tworzenie luk w tradycyjnych rynkach w imię krypto to piekielnie ryzykowna gra – podsumował Tyler Gellasch, były urzędnik SEC.
Przyszłość regulacji
Mimo presji z obu stron SEC zachowuje ostrożność. Przewodniczący Komisji Paul Atkins poprosił swój personel o współpracę z firmami, aby „zapewnić ulgę tam, gdzie to właściwe”, sugerując, że dotychczasowe zasady mogą wkrótce ulec poważnej zmianie.
Dla branży krypto stawką w grze jest ogromny rynek i perspektywa znacznego osłabienia pozycji Wall Street. Ten optymizm podsyca fakt, że branża odniosła już niedawno znaczący sukces, kiedy Trump podpisał ustawę tworzącą ramy regulacyjne dla stablecoinów.
Mimo wszystko, zdetronizowanie Wall Street nie będzie łatwe. Tradycyjne firmy finansowe, choć powoli, potrafią adaptować się do nowych trendów. Niektóre, jak BlackRock, już teraz wchodzą w tokenizację. Co więcej, pozostaje pytanie, czy przeciętni inwestorzy rzeczywiście masowo przesiądą się na tokenizowane akcje, biorąc pod uwagę, że według danych Rezerwy Federalnej, tylko 8 proc. Amerykanów korzystało z kryptowalut w 2024 roku. Tak czy inaczej, ostateczny wynik tej batalii zadecyduje o tym, jak będą wyglądać finanse w XXI wieku.

