Ostatnie spadki na rynku krypto były zdrowe

Bitcoin przeżył w niedzielę mocne tąpnięcie i spadł ponownie poniżej 112 000 dolarów. Według ekonomisty Alexa Krügera, był to jednak ruch, na który rynek już od kilku dni czekał. Został on wywołany przez inwestorów, którzy sprzedali BTC i przerzucili kapitał do Ethereum oraz Solany. Co istotne, Krüger podkreśla, że nie jest to początek nowej bessy, a jedynie chwilowe osłabienie.

Krótkoterminowe turbulencje na rynku

Krüger zaznacza, że korekta Bitcoina ma charakter przejściowy. Według niego rynek potrzebował takiej fali likwidacji, aby zresetować krótkoterminowe nastroje. Gdy kurs przebije poziom 113 500–114 000 dolarów, sytuacja może się odwrócić. Wtedy droga w górę stanie się łatwiejsza.

Inwestorzy obserwują też zachowanie altcoinów. Rotacja kapitału w stronę ETH i SOL potwierdza, że część rynku szuka alternatywnych zysków. Aczkolwiek, wielu analityków uważa, że Bitcoin wciąż pozostaje głównym beneficjentem długoterminowych trendów. Dlatego korekta nie musi oznaczać słabości całego sektora.

Na rynku pojawia się także przekonanie, że duże ruchy w dół są naturalne w trakcie hossy. To zaś daje sygnał, że wciąż nie osiągnęliśmy końcowej fazy cyklu.

Polityka i makro sprzyjają Bitcoinowi

Na horyzoncie widać czynniki, które mogą działać na korzyść BTC. Donald Trump prowadzi politykę mocno nastawioną na stymulację gospodarki. Jeśli powoła nowego szefa Fed, możemy spodziewać się szybkich cięć stóp procentowych.

Również obecny przewodniczący Jerome Powell zasugerował, że rozważa obniżki. Rynek wycenia aż 87,3% szans na redukcję stóp we wrześniu. Co więcej, do końca roku istnieje 34% prawdopodobieństwa nawet trzech cięć. Jeszcze miesiąc temu takie prognozy były znacznie niższe.

Niektórzy eksperci przypominają jednak, że obniżki mogą sygnalizować też słabość gospodarki. To przeto wcale nie musi być idealny scenariusz dla Bitcoina. Mimo to optymizm na rynku pozostaje wyraźny, a BTC wciąż ma mocne fundamenty do dalszego wzrostu.