Największy na świecie fundusz emerytalny zabiera się za Bitcoina
Japoński państwowy fundusz emerytalny poinformował, że „zbiera informacje” na temat „aktywów niskiej płynności”, w które chciałby zainwestować. Takich jak, dajmy na to, Bitcoin. Z pozoru żadna nowość – ot, zarząd obudził się ze snu zimowego, podczas gdy cała reszta świata od dawna inwestuje w kryptoaktywa. Istotne są jednak okoliczności.
W pierwszym rzędzie odnotować trzeba, że Government Pension Investment Fund of Japan (GPIF) jest największym funduszem emerytalnym świata pod względem wartości aktywów, którymi zarządza. Może przez to potencjalnie sporo namieszać na rynku i wpłynąć na ceny – przynajmniej chwilowo – gdyby faktycznie rzucił się kupować aktywa kryptograficzne.
Biorąc pod uwagę ostrożną politykę inwestycyjną Funduszu, jak też specyficzną, bardzo mocno hierarchiczną kulturę korporacyjną w Japonii (wyrażającą się m.in. niekiedy sceptycznym podejściem do innowacji gospodarczych czy technicznych, o ile nie wychodzą one od właściwych osób), wydaje się to mało prawdopodobne, ale wykluczyć takiej sposobności naturalnie nie sposób.
Zobacz też: Nvidia ujawnia hiperwydajny chip, nowy superkomputer. „Grace Blackwell” ma być…
Zwierzchność – rzecz (do absurdu) ważna
Po drugie, jest to podmiot państwowy. Mając na względzie wspomniany nacisk na społeczną podległość, jak również realia japońskiego życia politycznego, można być absolutnie pewnym, że japoński fundusz emerytalny (a w przeciwieństwie do europejskiego czy amerykańskiego) nie tylko nie podejmie żadnych działań, które nie są zgodne z polityką rządu, ale nawet tych, które nie cieszą się jego dostatecznie mocnym poparciem.
Ewentualna inwestycja w krypto, a nawet sama informacja na ten temat, jest, innymi słowy, nieoficjalnym przyznaniem przez rząd Cesarstwa Chryzantemowego Tronu, że kryptowaluty i owszem, są nie tylko inwestycją legalną (bo samo to – co dla obserwatora z zewnątrz może wydawać się abstrakcją – niekoniecznie musi tam wystarczyć), ale też popieraną.
Co z kolei, jeśli państwowy fundusz emerytalny faktycznie się na nią zdecyduje, może znacząco obniżyć pozaekonomiczne, a przy tym nieformalne bariery wokół sfery krypto. I w większej skali pociągnąć za sobą podobne (choć zapewne już prywatne) firmy i instytucje.
Może Cię zainteresować:
Mówię to od dawna grubasy z Blackrock skupiły btc poniżej 20 tys. $ Teraz ulica niema już bitcoinów więc duże ryby mogą łatwo pompować cenę handlując między sobą by na sam koniec żywotu bitka opchnąć wszystko funduszom emerytalny gdzie leży kasa ulicy. Potem wszystko runie. Pytanie tylko jaka kwota będzie na szczycie ostatecznym. 300 tys. może 600 tys $.
Jaką datę obstawiasz jako koniec bitcoina? około 2030 r. ? Czy ta zbliżająca się bańka (koniec 2024 r. – początek 2025 r.) będzie ostatnią?
Mundrego to warto posłuchać. Zawsze ma coś do powiedzenia, nawet jeśli są to tylko bezsensowne bajki. Poczytaj sobie ile razy już upadał B. według takich jak ty jasnowidzów, i co go różni od ciągłego dodruku dolara, że ludzie zaczynają dostrzegać jego potencjał.