Minął miesiąc od podpisania GENIUS Act – tak zmienił się rynek stablecoinów
GENIUS Act (Guiding and Establishing National Innovation for U.S. Stablecoins Act), podpisany przez prezydenta Donalda Trumpa 18 lipca 2025 roku, wyznaczył ramy prawne dla emitentów stablecoinów. Nowe regulacje nakładają obowiązek pełnego pokrycia emisji oraz możliwość codziennego wykupu tokenów, co znacząco zwiększa bezpieczeństwo użytkowników. Dzięki temu stablecoiny – kryptowaluty o stałej wartości, zwykle powiązane z dolarem – przestały być postrzegane jako nieuregulowany eksperyment, a zaczęły funkcjonować jako stabilny i praktyczny instrument finansowy.
Użytkownicy doceniają Genius ACT
Dla wielu użytkowników, zwłaszcza w krajach o wysokiej inflacji, stablecoiny stały się cyfrowym odpowiednikiem konta oszczędnościowego. Pozwalają na przechowywanie wartości w dolarze oraz szybkie, tanie transakcje międzynarodowe.
Jak zauważył doradca Białego Domu ds. kryptowalut David Sacks, rosnąca popularność stablecoinów może zwiększyć globalną dominację dolara i wygenerować dodatkowy popyt na amerykańskie obligacje skarbowe.
Korporacje i start-upy wchodzą do gry
Już przed uchwaleniem GENIUS Act zainteresowanie stablecoinami wśród największych firm technologicznych gwałtownie rosło. Apple, Meta, Uber czy Airbnb rozpoczęły prace nad integracją tego typu płatności, widząc w nich naturalne uzupełnienie swoich ekosystemów. Równolegle powstają dedykowane blockchainy warstwy pierwszej, stworzone specjalnie z myślą o stablecoinach. Circle rozwija sieć Arc, Stripe pracuje nad blockchainem Tempo, a kolejne start-upy walczą o udział w rynku poprzez obniżanie kosztów transakcyjnych. Do gry wkroczyły także globalne korporacje spoza sektora kryptowalut. Walmart, Amazon czy Meta zapowiedziały własne stablecoiny denominowane w dolarze, a cztery największe amerykańskie banki – Wells Fargo, JPMorgan, Citigroup i Bank of America – rozważają wspólny projekt w tym obszarze. Fala zainteresowania nie jest przypadkiem – to właśnie GENIUS Act usunął szarą strefę regulacyjną, tworząc jasne zasady gry dla nowych emitentów.
Koniec porównań do ery wolnego bankowości?
Przez lata krytycy stablecoinów zestawiali je z tzw. Free Banking Era z XIX wieku, kiedy prywatne banki emitowały własne banknoty, często bez wystarczającego zabezpieczenia. Obawy o „dzikie waluty”, które nie mają pokrycia w realnych finansach, miały wskazywać, że stablecoiny mogą skończyć podobnym chaosem. Jednak nowe przepisy zmieniły narrację. Eksperci, tacy jak inwestor Nic Carter czy CIO Bitwise Matt Hougan, argumentują, że dzięki wymogowi 100% pokrycia oraz codziennym możliwościom wykupu stablecoiny są nieporównywalnie bezpieczniejsze niż prywatne banknoty sprzed dwóch stuleci. To pokazuje, że regulacje też mają sens, o ile są zrobione z głową.

