Miło, uroczo, demokratycznie: władza zamraża kryptowaluty swoim krytykom (i przy okazji kłamie)
- Nigeria próbuje „zamrozić” portfele kryptowalutowe tym ze swoich obywateli, którzy nawołują do antyrządowych protestów.
- Ci ostatni z pewnością na to zasługują – w końcu demokracja demokracją, ale nie może być tak, żeby ktoś sobie krytykował władzę, gdy tylko zechce…
- Nigeria od tygodni jest miejscem ogromnych protestów przeciw brakowi środków do życia. I nic nie wskazuje na to, że się one skończą.
Z genialnym pomysłem „zamrożenia” czterech portfeli kryptowalutowych, które miałyby jakoby należeć do osób zaangażowanych w protesty, wystąpiły finansowe orły z nigeryjskiej Komisji Przestępczości Ekonomicznej i Finansowej (Economic and Financial Crimes Commission, EFCC).
Jak stwierdzono, środki na nich zgromadzone posłużyć miały „finansowaniu terroryzmu”, sami zaś organizatorzy protestów, pozyskując je, dopuścili się „prania brudnych pieniędzy”. Co prawda nie zostali oni za nie skazani, są jednak o nie „podejrzewani”. I to wystarczy, by zabrać im ich krypto.
Jedna instytucja establishmentu władzy (EFCC) zwróciła się następnie do drugiej instytucji establishmentu władzy (Federalnego Sądu Najwyższego w Abudży), która to – cóż za zaskoczenie – w całości przychyliła się do stanowiska rządu.
Żeby zaś nic nie mąciło sędziom procesu myślowego (o humorze nie wspominając), uczyniono to na posiedzeniu ex parte – czyli z udziałem tylko jednej strony i bez zbędnych utrudnień w rodzaju prawa do obrony. Słowem, wszyscy szczęśliwi.
Tyle, że przypuszczalnie cały wniosek był ustawką władzy.
Spektakl panów władzy, dla samych siebie
O co w tym wszystkim chodzi? Władze twierdzą, że wykryły dowody wrogiego finansowania masowych protestów Nigeryjczyków. Miały one rzekomo zidentyfikować kryptowaluty warte 50 milionów dolarów, przeznaczone dla protestujących. Tezę taką – oficjalnie, na posiedzeniu Rady Państwa – przedstawił prezydentowi Boli Tinubu jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, Nuhu Ribadu.
Jak zarzekał się pan Ribadu, EFCC na polecenie rządu zdołała „zablokować” cztery portfele krytpowalutowe. Zawierać one miały 38 milionów, ze wspomnianych 50. W jaki sposób władza mogłaby „zablokować” portfel kryptowalutowy, – który jest przecież abstrakcyjnym bytem, określonym zestawem kluczy prywatnych i publicznych – pozostaje jej słodką tajemnicą.
Wiele jednak wskazuje na to, że przechwały pana Ribadu są, mówiąc oględnie, nieco przesadzone. Jak zwrócili uwagę nigeryjscy komentatorzy oraz media, wyszczególnione przez EFCC adresy portfeli kryptowalutowych miały dysponować balansem opiewającym na 0 dolarów. I takie też kwoty rząd „zamroził”.
Rodzi to fundamentalne, filozoficzne pytanie – po co przedstawiciele władzy twierdziliby, że „zamrozili” (czytaj: zagrabili) środki uczestników protestów, jeśli faktycznie nie byli w stanie tego uczynić? I czy uważają oni swoich obywateli za na tyle mało bystrych, że tego nie zauważą? Czy też sami są niespecjalnie lotni intelektualnie?
Można ze smutkiem skonstatować, że i w jednym, i w drugim przypadku Nigeria ma przed sobą „ciekawe czasy”.
Nigeria bulgocze pod przykrywką
Protesty odbywają się pod hasłem „#EndBadGovernance”, i dotyczą narastających problemów bytowych w kraju. A także, per procura, nieudolności banku centralnego, rządu i prezydenta Tinubu. Nigeria doświadczyła w ostatnich miesiącach ogromnej inflacji i skokowych wzrostów cen. Realnym problemem w przypadku gorzej sytuowanych mieszkańców jest niedostatek środków do życia, w tym także żywności.
Z tego też wynika masowość protestów. Perspektywy ich zakończenia jawią się jako pesymistyczne również z uwagi na sposób, w jaki rząd na nie reaguje. Otóż twierdzi on, że cały ruch protestacyjny jest wymierzonym we władzę spiskiem przeciwników politycznych. I że najlepszym sposobem zaadresowania przyczyn niezadowolenia ludności są represje w stosunku do organizatorów i uczestników wystąpień.
Firmy telekomunikacyjne oraz dostawcy Internetu zaczęli zatem otrzymywać nakazy wyłączeń. Represje fiskalne, już wcześniej szeroko stosowane wobec użytkowników kryptowalut, jak widać dalej trwają. Policja zaś poczęła tłumić protesty za pomocą zwykłej, funkcjonalnej (tzw. „ostrej”) amunicji. Co mogłoby pójść nie tak?