Microsoft odrzuca Bitcoin i ryzykuje pozwami! Akcjonariusze już teraz szykują się na wojnę?
Nie tak dawno w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o możliwej inwestycji firmy Microsoft w Bitcoin. Nie ma co ukrywać – to byłaby naprawdę duża rzecz, legitymizująca największą kryptowalutę w oczach wielu. Okazało się, że innego zdania jest zarząd technologicznego giganta. Ci zasugerowali akcjonariuszom odrzucenie tej propozycji, tłumacząc się chociażby dużą zmiennością i nieprzewidywalnością BTC. Okazuje się, że przez to mogą narazić się na karę. Dlaczego?
Zarząd Microsoftu mówi 'nie’ Bitcoinowi – czy akcjonariusze stracą cierpliwość?
Microsoft jako skomplikowana spółka ma przede wszystkim działać w interesie swoich akcjonariuszy. Sympatie i antypatie powinny zostać na boku, jeśli w grę wchodzą pieniądze, czyli potencjalne korzyści dla powyższych. Microsoft ma wręcz taki obowiązek. Jeśli akcjonariusze posłuchają zarządu i odrzucą inwestycję w Bitcoin, a ten zaliczy spektakularny wzrost, mogą mieć problem. Ba, mogą narazić się nawet na pozew ze strony akcjonariuszy firmy.
Tak przynajmniej twierdzi Ethan Peck, zastępca dyrektora Projektu Wolnej Przedsiębiorczości NCPPR w oświadczeniu przesłanym do portalu Cointelegraph.
„Jeśli Microsoft publicznie i wyraźnie stwierdzi, że w jego ocenie (bez wątpienia opartej na wątpliwym i stronniczym morale), że zakup jakichkolwiek Bitcoinów nie leży w najlepszym interesie akcjonariuszy Microsoftu, a następnie wartość BTC wzrośnie (co jest prawdopodobne), wówczas akcjonariusze mogą mieć podstawy do pozwu przeciwko Spółce” – powiedział Peck.
Ethan Peck: Microsoft może stanąć przed sądem, jeśli BTC zaliczy wzrost
W oficjalnym dokumencie skierowanym przez zarząd do akcjonariuszy napisano, że Microsoft śledzi „szeroką gamę aktywów nadających się do inwestycji”. W tym Bitcoina, który znajduje się na potencjalnej liście. Nie zmienia to jednak faktu, że zarząd zasugerował głosowanie przeciwko tej operacji.
Nie pomogły prezentacje i twarde argumenty, które wysunięto. Za wzór postawiono firmę MicroStrategy kierowaną przez Michaela Saylora. Spółkę, która jest wyjątkowo jaskrawym przykładem. Głównie dzięki Bitcoinowi, urosła do horrendalnych rozmiarów i dysponuje niewyobrażalnie wielkimi rezerwami BTC.
Czy w Microsofcie pójdą za głosem zarządu, czy jednak pokażą mu gest Kozakiewicza i zrobią to po swojemu? Przekonamy się już w grudniu. Peck twierdzi jednak, że nawet ewentualna przegrana będzie czymś w rodzaju zwycięstwa, będącego fundamentem.
– Tak naprawdę niezależnie od tego, czy ta propozycja zostanie przyjęta, czy nie, to, co zrobili w ciągu ostatniego tygodnia posiadacze Bitcoinów, aby zmusić Microsoft do zwrócenia na to uwagi, było niezwykle ważnym krokiem w kierunku pożądanego wyniku – dodał ekspert.
Peck twierdzi, że nawet jeśli propozycja zostanie odrzucona, „nadal otwiera ona ważny dialog” między Microsoftem a jego udziałowcami. Może pomóc zbudować dynamikę dla silniejszego ponownego złożenia wniosku w 2025 r. – zakończył.