Michael Saylor uzasadnia swoje poparcie polityczne. Dał się zwieść?
Wyścig o fotel prezydenta USA wchodzi w decydującą fazę. To wydarzenie przykuwa również uwagę społeczności posiadaczy kryptowalut. Kilka ważnych postaci z branży mocno angażuje się w kampanie po obu stronach. Jedną z nich jest Michael Saylor, który nie ukrywa swoje poparcia dla Donalda Trumpa i Republikanów. W jednym z ostatnich wywiadów inwestor uzasadnił swoje stanowisko. Czy stary wyga dał się zwieść politykom?
Michael Saylor uzasadnia swoje poparcie dla Trumpa i Republikanów
Wybory prezydenckie w USA już niebawem. Kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę i chyba jak nigdy wcześniej przykuwa również uwagę branży kryptowalut. Sektor aktywów cyfrowych rozrasta się coraz bardziej i również chce być zauważony. Zajęcie pozycji po odpowiedniej stronie barykady może przynieść pewne profit. Możliwe są też kłopoty. To ryzykowna gra, ale nie brakuje chętnych, by do niej dołączyć.
Wśród zaangażowanych politycznie osób, które wywodzą się z branży kryptowalut, jest Michael Saylor. Szef MicroStrategy nie kryje swoje poparcia dla Donalda Trumpa. Kilka dni temu na swoim koncie na X opublikował nagranie, w którym Trump zapowiada: „Uczynimy Amerykę światową stolicą kryptowalut i Bitcoina”. Można zatem przypuszczać, że takie obietnicy, to jeden z argumentów, który przekonał Saylor do tego, by poprzeć Trumpa.
Nieco więcej na temat swoich politycznych upodobań Michael Saylor zdradził w wywiadzie dla CNBC. Jak stwierdził CEO MicroStrategy: „Nie ma wątpliwości, że Republikanie zajęli bardzo pro kryptograficzne stanowisko […] w szczególności Trump”. Według Saylora Republikanie wydają się bardziej postępowi, a Demokraci zbyt zachowawczy. Jak stwierdził w wywiadzie: „W tym momencie Republikanie przesunęli się w stronę postępowości, a Demokraci dryfują do środka […], jeśli chodzi o ich pogląd na kryptowaluty i Bitcoiny”.
W trakcie wywiadu Saylor dodał, że Bitcoin jest przyszłością finansów. Jak zauważył, obecnie Bitcoin stanowi około 0,1% światowego kapitału. Jednak, według inwestora, w ciągu najbliższych dwóch dekad BTC będzie stanowił już 7% światowych zasobów.
Branża dała się zwieść politykom?
Michael Saylor nie jest jedynym przedstawicielem branży kryptowalut, który zaangażował się politycznie w trakcie trwającej kampanii prezydenckiej w USA. Po stronie Republikanów opowiada się też Brad Garlinghouse (Ripple Labs), czy bracia Winklevoss (Gemini). Wszyscy wymienieni przelali razem 2 mln dolarów na wsparcie fundacji powiązanej z Republikanami, która otrzymane środki finansowe przekazuje na walkę w obronie branży kryptowalut. Na celowniku fundacji jest między demokratka Elizabeth Warren, która otwarcie zwalcza kryptowaluty.
Choć Donald Trump i Republikanie wyraźnie pozycjonują się jako politycy zdecydowanie wspierający kryptowaluty, to swoich zwolenników ma też Kamala Harris. I to mimo tego, że kandydatka unika tego tematu, a sami Demokraci mają łatkę partii zwalczającej aktywa cyfrowe. Wśród jej zwolenników jest między innymi Mark Cuban, czy Chris Larsen (współzałożyciel Ripple Labs).
Zaangażowanie branży w politykę jest z jednej strony zrozumiałe. Jeśli wymienione osoby ostatecznie znajdą się w obozie zwycięzców, w przyszłości mają szanse ugrać korzystne dla siebie rozwiązania. Z drugiej strony, jeśli wybiorą źle, mogą narazić się na problemy. Co więcej, intencje i zapowiedzi polityków wcale nie muszą być szczerze, na co zwracał uwagę Vitalik Buterin.