Michael Saylor się zagalopował i podważa fundamenty Bitcoina? „To kryptokapitał, nie żadna waluta”
Michael Saylor, współzałożyciel MicroStrategy i znany promotor Bitcoina, wywołał niemałe kontrowersje swoimi ostatnimi wypowiedziami. W odcinku podcastu Galaxy Brains kategorycznie stwierdził, że Bitcoin to nie waluta, lecz kapitał. Czy te tezy podważają fundamenty, na których opiera się BTC? Frank Corva, dziennikarz „Bitcoin Magazine” ma na ten temat swoje zdanie, o czym pisze w obszernej polemice.
Michael Saylor: Bitcoin to nie waluta. Kontrowersyjne pomysły na stablecoiny i dolara cyfrowego
„Trzeba się z tym po prostu pogodzić. To nie jest cyfrowa waluta. To nie jest kryptowaluta. To jest cyfrowy kapitał. To jest kryptokapitał” — powiedział Saylor.
W białej księdze Bitcoina autorstwa Satoshiego Nakamoto słowo „kapitał” nie pada jednak ani razu – donosi Corva. BTC został określony tam jako „elektroniczna gotówka”. Z założenia swojego twórcy miał więc być przede wszystkim walutą. Możliwość przesyłania środków szybko i bez pośredników – to było jedno z jego kluczowych założeń.
Zdaniem Corvy, twórcy polemiki, sprowadzenie Bitcoina wyłącznie do roli kapitału ignoruje jego unikalne właściwości, takie jak niecenzurowalne transakcje czy możliwość użycia jako środka wymiany w globalnym systemie finansowym. Roy Sheinfeld, CEO Breez, wskazuje, że funkcja Bitcoina jako magazynu wartości i środka wymiany jest nierozłączna. Właśnie to, w jego opinii, stanowi o jego prawdziwej wartości.
Stablecoiny zamiast Bitcoina?
Saylor posunął się jeszcze dalej, nazywając stablecoiny, takie jak Tether (USDT) i USD Coin (USDC), „prawdziwymi cyfrowymi walutami”. Jego „genialna strategia” zakłada wspieranie dolara amerykańskiego poprzez stablecoiny emitowane przez instytucje finansowe, takie jak JP Morgan czy Goldman Sachs. W jego wizji stablecoiny miałyby zastąpić lokalne waluty na całym świecie, wzmacniając pozycję dolara.
Autor przypomina, że Bitcoin powstał jako odpowiedź na kryzys finansowy 2008 roku, aby uniezależnić się od centralnych instytucji, takich jak banki i rządy. Promowanie stablecoinów kontrolowanych przez korporacje przeczy tej idei, wzmacniając system, z którym BTC miał pierwotnie walczyć.
Podczas gdy Saylor stara się sprowadzić Bitcoina do roli cyfrowego złota, autor przypomina, że Bitcoin to coś więcej. To środek płatniczy, wolny od cenzury i inflacji, stworzony dla ludzi, a nie korporacji czy państw. Próba przekonania świata, że stablecoiny są lepszą alternatywą, to według krytyków manipulacja, która podważa podstawowe wartości kryptowalut.
„Chociaż Bitcoin jest kapitałem, to nie jest jego jedyna funkcja. Proszę, nie pozwól, aby Michael Saylor czy ktokolwiek inny przekonał Cię do czego innego.” – zakończył swój obszerny artykuł.
Wiedziałem że ten saylor coś knuje to spisek na bitcoina całe te etfy i skupowanie tego przez ogromna instytucje… Z dużymi pieniędzmi nie da się wygrać trzeba wymyśleć bitcoina 2.0 hahaha bo ten już powoli się kończy