MiCA w Polsce zawetowana, internet buzuje, w branży krypto wrze!
Decyzja Prezydenta RP Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy o rynku kryptoaktywów (wdrażającej unijne rozporządzenie MiCA) wywołała polityczne trzęsienie ziemi i spolaryzowała opinię publiczną.
Sytuacja jest bezprecedensowa – Polska, będąc ostatnim krajem UE bez pełnej implementacji tych przepisów, wchodzi w okres legislacyjnej niepewności (tzw. legal limbo).
Na daną chwilę w internetowej przestrzeni widoczny jest wyraźny podział na dwa obozy: „wolnościowy” i „pro-regulacyjny”. Komentarze ze strony przedstawicieli branży kryptowalutowej są entuzjastyczne. Popularne są hasła o „obronie wolności” przed „nadregulacją”. Użytkownicy cytują słowa rzecznika prezydenta, Rafała Leśkiewicza, który argumentował, że ustawa dawała rządowi możliwość blokowania stron giełd „jednym kliknięciem”.
„Branża krypto otwiera szampana. Prezydent nie pozwolił na zniszczenie innowacji w Polsce” – to jedna z powtarzających się opinii. Z drugiej strony, politycy obozu rządzącego i ich zwolennicy na Facebooku wskazują na zagrożenia. Premier Donald Tusk określił weto mianem „dwuznacznego”, sugerując tło „kryptoafery” i brak ochrony dla inwestorów. Minister Finansów Andrzej Domański podkreśla, że „Prezydent wybrał chaos”, wskazując, że 20% klientów traci pieniądze przez brak nadzoru, a wiceminister finansów Jurand Drop ostrzega, że brak ustawy wypchnie firmy do Czech czy na Litwę, gdzie licencje MiCA są już wydawane. Z kolei Rafał Leśkiewicz z Kancelarii Prezydenta wskazuje na gigantyzm polskiej ustawy w porównaniu do zwięzłych przepisów u sąsiadów oraz na ryzyko arbitralnego blokowania domen.
Przejrzeliśmy najnowsze wpisy. „Jako osoba od lat budująca projekty w oparciu o technologię blockchain, z niepokojem obserwuję próby regulacyjne oparte na braku zrozumienia tego rynku. Kryptowaluty to tylko powierzchnia, prawdziwa wartość leży w infrastrukturze, którą blockchain umożliwia: od zdecentralizowanych systemów finansowych, przez cyfrową tożsamość, po nowe modele własności i wymiany wartości+” – to komentarz użytkownika jawor, który znaleźliśmy w serwisie X. „Polska nie ma nic tu do powiedzenia. Firma krypto może zarejestrować się w Czechach i świadczyć usługi w Polsce zgodnie z mica. Nie ma co udziwniać, trzeba przepisać mica 1:1 i wdrożyć jak najszybciej żeby złapać biznes do Polski a nie znowu stracić na rzecz innych” – pisze Tom Krzystek (pisownia oryginalna).
„Oj źle to się zestarzeje. Olejmy również kwestie sztucznej inteligencji, uregulujmy ją dla świętego spokoju. Efekty będą widoczne niedługo” – to komentarz użytkownika Ram. A boctogintus zastanawia się: „zaraz… czy to oznacza, że weto jest w interesie firm kryptowalutowych? A tym samym sama zawetowana ustawa jest dla tych firm szkodliwa?”
W chwili, gdy piszemy te słowa, na rynku panuje paradoksalna mieszanka ulgi i niepewności. Z jednej strony polskie startupy krypto odetchnęły, unikając restrykcyjnych opłat nadzorczych KNF (które miały być jednymi z wyższych w UE). Z drugiej – brak implementacji MiCA oznacza, że po okresie przejściowym polskie podmioty mogą mieć trudności z paszportowaniem swoich usług na inne rynki UE, co grozi ich marginalizacją lub koniecznością relokacji jurysdykcji.
MiCA na rozdrożu – między wolnością a bezpieczeństwem
Fakty są takie, że decyzja Nawrockiego, choć przez część rynku przyjęta z euforią, stawia Polskę w skomplikowanej sytuacji prawnej względem Unii Europejskiej. Główną osią sporu nie jest sama konieczność regulacji, lecz jej kształt. Prezydent zakwestionował bowiem przepisy dające KNF i organom rządowym uprawnienia do blokowania domen internetowych podmiotów kryptowalutowych w trybie administracyjnym. W ocenie ekspertów z Kancelarii Prezydenta, mechanizm ten, pozbawiony natychmiastowej kontroli sądowej, mógłby stać się narzędziem cenzury prewencyjnej i paraliżowania legalnych biznesów pod byle pretekstem. Ponadto polska implementacja MiCA została uznana za podręcznikowy przykład gold-platingu – nadmiernego rozbudowywania unijnych wymogów, co w połączeniu z drakońskimi opłatami nadzorczymi, groziło zaduszeniem rodzimego sektora innowacji.
Legislacyjna próżnia i ryzyko systemowe
Odrzucenie ustawy ma jednak swoją cenę. MiCA jest rozporządzeniem, które wchodzi w życie bezpośrednio, ale wymaga krajowych ram do wyznaczenia organów nadzoru i sankcji. Bez tej ustawy Polska staje się „szarą strefą” na mapie Europy. Dla inwestorów oznacza to brak ochrony prawnej, którą gwarantowałoby licencjonowanie CASP (Crypto-Asset Service Providers). Zamiast transparentnego rynku, mamy przedłużenie okresu „Dzikiego Zachodu”, który może zniechęcić kapitał instytucjonalny do wchodzenia w polskie projekty. Rząd zapowiada szybkie prace nad nowym projektem, ale w atmosferze ostrego konfliktu na linii Pałac Prezydencki – rząd, kompromis wydaje się odległy.

