Legenda Wall Street, Jim Chanos wieści upadek Bitcoina i AI. 'Przecież to absurd’. Ma rację?
Jim Chanos, jeden z najbardziej znanych short-sellerów na Wall Street, nie owija w bawełnę. W swoim ostatnim wystąpieniu w podcaście Odd Lots ponownie uderzył w firmy gromadzące Bitcoina jako element rezerwy skarbowej. Jak sam przyznał, po poprzednim wywiadzie na ten temat musiał… zwiększyć ochronę osobistą.
Tym razem również nie gryzł się w język: według niego inwestorzy kupują papiery wartościowe o „nieskończonej podaży”, tylko po to, by tacy gracze jak Michael Saylor mogli skupować ograniczony cyfrowy zasób. „To nic wyjątkowego – już ponad 200 firm na świecie robi to samo” podsumowuje Chanos.
W jego oczach to klasyczna finansowa inżynieria ubrana w nowoczesne narracje. Trudno mu odmówić racji, gdy przyjrzeć się temu przez pryzmat powtarzalności schematów … Czy naprawdę każda firma z Bitcoinem w bilansie to nowy MicroStrategy?
AI jak bańka dot-comów: historia lubi się rymować
Chanos ma też sporo do powiedzenia o aktualnej euforii wokół sztucznej inteligencji. Jego porównanie Nvidii do Cisco i Lucenta z roku 2000 nie jest przypadkowe. „Przychody Nvidii to zaledwie pół procenta amerykańskiego PKB”, zauważa, wskazując, że podobny udział miały legendy poprzedniej bańki technologicznej tuż przed jej pęknięciem.
Wtedy wystarczyło lekkie cofnięcie wydatków inwestycyjnych, by zyski runęły o 45 procent. Dla Chanosa dzisiejsza ekscytacja AI to powtórka z rozrywki: dużo obietnic, niewiele trwałego fundamentu. Ryzyko? Gwałtowne cięcie budżetów, kiedy cykl gospodarczy się odwróci. I choć NVIDIA dziś dominuje w nagłówkach, historia uczy, że entuzjazm inwestorów potrafi gasnąć szybciej niż algorytmy uczą się nowych danych.
Od Tesli po nieruchomości: rynki wciąż pełne złudzeń
W świecie Chanosa nie ma świętych krów. Tesla? „Można by zobaczyć Elona rabującego ciężarówkę Brinks z maską na twarzy i inwestorzy wciąż by mówili: ‘To tylko Elon’.” Realizm kontra mit założycielski – tak można streścić jego podejście do spółek pokroju Tesli. Z kolei rynek nieruchomości w Nowym Jorku? Przegrzany. Fundusze REIT handlują przy stopie kapitalizacji 5,2 proc., podczas gdy obligacje skarbowe oferują 4,5 proc. – „to się po prostu nie spina”, kwituje Chanos.
Równie mało entuzjazmu ma wobec private equity: jego zdaniem złote lata tego sektora minęły bezpowrotnie, a stopy zwrotu nie rekompensują dziś ani braku płynności, ani wysokich opłat. Nawet firmy takie jak Carvana, które spektakularnie odbiły po wcześniejszym krachu, według niego budują zyski głównie na sprzedaży subprime’owych pożyczek – co w przeszłości skończyło się katastrofą.
Nie chodzi o to, że Chanos zawsze ma rację. Ale w czasach, gdy wiele spółek zdaje się być oderwanych od rzeczywistości, jego sceptycyzm bywa bolesną, lecz potrzebną przypomnieniem: rynek potrafi długo żyć złudzeniami, ale rzeczywistość – wcześniej czy później – przychodzi po swoje.

