Rynki finansowe od lat rosną w imponującym tempie. Bitcoin w ciągu pięciu lat zyskał aż 950%, a amerykańskie indeksy giełdowe również poszybowały w górę. Jednak niektórzy analitycy ostrzegają, że obecna sytuacja może zwiastować gwałtowną korektę. Czy w 2025 roku czeka nas krach? Bob Elliott, doświadczony inwestor, uważa, że rynek osiągnął poziom koncentracji, który może prowadzić do poważnych problemów. Czy powinniśmy się martwić?
Czy bańka pęknie?
Od lat na rynku finansowym trwa nieprzerwany wzrost, który sprawił, że inwestorzy cieszyli się ogromnymi zyskami. Indeks S&P 500 wzrósł o 83%, a Nasdaq 100 aż o 133% w ciągu ostatnich pięciu lat. To były złote czasy dla giełdy i kryptowalut.
Jednak według Elliotta, ta sytuacja nie jest do utrzymania. Największym zagrożeniem jest nadmierna koncentracja rynku. Siedem gigantycznych firm – Nvidia, Apple, Microsoft, Meta, Tesla, Alphabet i Amazon – kontroluje ponad 30% wartości S&P 500. To najwyższy poziom od 125 lat!
Historia pokazuje, że gdy tak duża część rynku zależy od niewielkiej liczby firm, może to prowadzić do gwałtownych spadków. W przeszłości podobne sytuacje często kończyły się długimi, słabymi okresami lub wręcz recesją. Czy tym razem będzie inaczej?
Czy inwestorzy powinni się martwić?
Wielu ekspertów uważa, że spadki na giełdzie są nieuniknione. Rynki działają cyklicznie – po latach wzrostów następują korekty. Nie oznacza to jednak, że w 2025 roku na pewno dojdzie do krachu.
Niektórzy twierdzą, że giganci technologiczni są w stanie utrzymać dominację. Donald Trump i czołowi liderzy tych firm mają wspólne interesy, co może pomóc im zabezpieczyć swoją pozycję na rynku. Jeśli rządy nie zdecydują się na interwencję, ich monopol może się tylko umocnić.
Zatem, czy nadszedł czas na panikę? Eksperci radzą, by zamiast obawiać się najgorszego, zachować spokój i przygotować się na różne scenariusze. Giełda bywa nieprzewidywalna, ale to właśnie czyni ją tak fascynującą.
