Koniec z giełdą, koniec z obligacjami! Znany miliarder ucieka w Bitcoin i złoto
Bitcoinowych maksymalistów spodziewaliśmy się w Stanach Zjednoczonych czy w Salwadorze. Ale że w tam? Poznajcie Ricardo Salinasa. Prawdziwy oryginał. Jeden z najbogatszych ludzi w Meksyku, nie bawi się w półśrodki. 70% swojego majątku ulokował w kryptowalucie Bitcoin, a resztę w złocie i kopalniach złota. Obligacje? Nie istnieją w jego portfelu. Akcje? Tylko te, które należą do jego własnych firm.
Salinas: Obligacje? Nie, dziękuję. Tylko Bitcoin i złoto
W rozmowie z Bloombergiem miliarder przyznał, że jego obecna ekspozycja na Bitcoina to aż siedem razy więcej niż w 2020 roku, kiedy miał jedynie 10% portfela w BTC. Strategia jest jasna – krypto i złoto to prawdziwa wartość, reszta to iluzja. Trąci filozofią Roberta Kiyosakiego?
„Mam około 70% ekspozycji na Bitcoina i 30% na złoto oraz kopalnie złota. Nie posiadam ani jednej obligacji i nie trzymam akcji poza własnymi firmami” – wyznał.
Salinas nie tylko mocno inwestuje, ale w wolnych chwilach również… walczy z rządem. Powód? Meksykańskie władze oskarżają go o niezapłacenie 63 miliardów pesos (3 miliardy dolarów) podatków. On sam twierdzi, że to absurdalna pomyłka. Zapowiedział też, że nie zamierza płacić dwa razy tej samej daniny.

„BTC to przyszłość, giełda nie ma sensu”
Jakby tego było mało, postanowił zdjąć z giełdy swoją kluczową firmę – Grupo Elektra. Po latach zmagań z instytucją i spekulantami miliarder chce mieć pełną kontrolę nad biznesem, bez presji ze strony inwestorów i regulatorów. Elektra ogłosiła, że wyjście z giełdy to strategiczny ruch mający na celu wzmocnienie firmy i maksymalizację jej wartości.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy staje do walki z instytucjami finansowymi. W 2012 roku odwrotnie, musiał bronić firmy przed usunięciem z meksykańskiego indeksu giełdowego IPC. Teraz nie zamierza się przejmować tym, co myślą inwestorzy. Bitcoin, złoto i kontrola nad własnym biznesem – to jego plan na przyszłość.

Czy jego strategia okaże się słuszna? Tego nie wiemy, ale bardzo chętnie obejrzelibyśmy konferencję, na której występowałby wspólnie z Michaelem Saylorem i Robertem Kiyosakim. To byłoby niezłe kino!