W przeciągu ostatnich kilku miesięcy niepozorny dotychczas (nazywany wręcz „stablecoinem”) XRP od Ripple wyrósł na jednego z czarnych koni aktualnej hossy sektora kryptowalut. Mimo że przez sporą część minionego roku jego notowania pozostawały w stosunkowo wąskim kanale, końcówka roku przyniosła prawdziwą eksplozję, która przełożyła się na wzrost wartości pojedynczego tokena o astronomiczne 500%. Nowy rok również rozpoczął się optymistycznie. Od 1 stycznia cena tego cyfrowego aktywa wzrosła o ok. 30%, a w chwili pisania tego tekstu utrzymuje się w okolicach 2,66 USD.
Ripple celuje w największych klientów biznesowych, XRP zyskuje
Jednym z istotnych czynników napędzających wzrost wartości XRP jest rola kryptowaluty w niszy rozwiązań płatniczych. Token został zaprojektowany jako narzędzie do szybkich i tańszych transakcji transgranicznych, dzięki czemu skutecznie przyciągał uwagę wielkich instytucji finansowych poszukujących sposobów na usprawnienie swoich międzynarodowych transferów pieniężnych. Ostatecznie XRP uplasował się na trzecim miejscu w rankingu największych kryptowalut pod względem kapitalizacji rynkowej, która obecnie wynosi około 152 miliardów dolarów.
W ostatnich tygodniach zainteresowanie XRP było tak duże, że kapitalizacja rynkowa aktywa osiągnęła w pewnym momencie ok. 154,84 mld USD, co stanowi najwyższy dotychczasowy pułap cenowy dla tej kryptowaluty. Poprzedni rekord rzędu 131,65 mld USD pochodził z 2018 roku, kiedy to w obiegu znajdowało się zaledwie 38,72 mld tokenów XRP. Wówczas cena jednostkowa osiągnęła swoje historyczne maksimum wynoszące 3,40 USD.
Inflacja na blockchainie straszy podobnie jak w „realu”
Dzisiaj, przy kapitalizacji oscylującej w granicach 150 mld USD, w obiegu krąży już 57,49 miliardów sztuk kryptowaluty XRP. A zatem, aby wartość jednego tokena mogła ponownie sięgnąć dawnych szczytów (tj. w okolicach 3,40 USD), musiałby nastąpić znaczący wzrost popytu – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że znaczna część tokenów, które wcześniej nie były dostępne na rynku, została w ostatnich latach odblokowana przez mechanizm tzw. vestingu.
Za wzrostem ilości tokenów XRP w obiegu stoi między innymi system depozytów zabezpieczonych (tzw. escrow). Polega on na tym, że co miesiąc odblokowywana jest pewna pula nowych tokenów (zwykle 1 miliard sztuk). Organizacja zarządzająca kryptowalutą może jednak zdecydować, ile z tych tokenów ostatecznie wróci na rynek, a ile zostanie ponownie zabezpieczonych w kolejnym depozycie.
W sytuacji najbardziej niekorzystnej dla ceny – gdyby co miesiąc wypuszczano całość odblokowanych tokenów bez ponownego „zamrażania” – podaż XRP wzrastałaby rocznie w tempie przekraczającym kilkanaście procent. Tak wysoka inflacja tokenów (w ujęciu rocznym nawet ponad 20% w pierwszym roku) potencjalnie mogłaby zdusić aprecjację ceny, chyba że pojawiłoby się adekwatnie wysokie zapotrzebowanie inwestorów i instytucji finansowych.
Czy kurs XRP spadnie do 1,55 USD?
Gdyby całkowita podaż ostatecznie wzrosła do około 100 mld tokenów, to – zakładając utrzymanie się adekwatnego popytu i brak dodatkowych wzrostów wynikających z rynkowego entuzjazmu – kapitalizacja XRP mogłaby przekroczyć 250 mld USD. Jednak uwolnienie całej puli tokenów bez zwiększonego zainteresowania inwestorów automatycznie doprowadziło do spadku jednostkowej ceny kryptowaluty nawet w okolice 1,55 USD, co stanowiłoby deprecjację rzędu 40% względem bieżącego kursu.
Ostateczna wycena XRP będzie zależeć od kombinacji wielu czynników – fundamentalnych (popyt na transakcje transgraniczne, zastosowania w instytucjach finansowych), technicznych (rynek kryptowalut reaguje na trendy, spekulacje, nastroje inwestorów) oraz tych związanych z polityką emisji i „zamrażania” tokenów.