GENIUS czy GENIUSZ zła? Nowy amerykański projekt ustawy budzi strach. „To koń trojański”
W USA zawrzało po tym, jak w światło dzienne wyszedł nowy projekt ustawy GENIUS Act. Na pierwszy rzut oka to po prostu rozsądna propozycja regulująca stablecoiny. Ale według kongresmenki Marjorie Taylor Greene, za tą „niewinną” fasadą kryje się coś znacznie groźniejszego: przemycenie Central Bank Digital Currency (CBDC), czyli państwowej waluty cyfrowej. Rozwiązania kontrowersyjnego, któremu wielu jest bardzo przeciwnych. Dlaczego?
GENIUS czy pułapka? USA przemyca CBDC tylnymi drzwiami, alarmuje kongresmenka
Greene na swoim X’ie napisała wprost: „Ta ustawa reguluje stablecoiny i wprowadza tylnymi drzwiami CBDC”. Brzmi jak teoria spiskowa? Być może. Ale nie tylko ona bije na alarm.
Wielu ekspertów z branży kryptowalutowej uważa, że GENIUS Act to początek końca prywatności finansowej. Saifedean Ammous, autor książki „The Bitcoin Standard”, zauważył, że „dolar już teraz działa jak cyfrowy token państwa, który jest monitorowany i śledzony przez rząd”. A to dopiero początek.
„Stablecoin to dziś tylko kosmetyka. Gdy rząd będzie mógł zamrażać środki, odwracać transakcje i śledzić każdy ruch, to przestaje być stablecoin, a staje się CBDC” – wtóruje mu Jean Rausis, współzałożyciel Smardex.
Nowe przepisy? KYC, AML i pełna inwigilacja
GENIUS Act przeszedł już kilka poprawek, a ostatnia – z marca 2025 roku – dolała oliwy do ognia. Zgodnie z nią, emitenci stablecoinów będą musieli zbierać dane użytkowników, analizować wszystkie transakcje i na życzenie władz je blokować, bez informowania użytkownika o powodach. To brzmi jak odcinek „Black Mirror”, ale dzieje się tu i teraz.
Dodatkowo wprowadzono surowsze procedury AML (przeciwdziałanie praniu pieniędzy) i obowiązki KYC (poznaj swojego klienta). Oficjalnie – żeby chronić przed przestępstwami finansowymi. Nieoficjalnie? Krytycy widzą tu narzędzie totalnej kontroli finansowej.
Obawy są poważne. Przeciwnicy twierdzą, że jeśli ustawa wejdzie w życie, może się skończyć jak w Chinach. Z cyfrowym juanem, pełną inwigilacją i całkowitą zależnością od państwa. W ich oczach GENIUS Act to nie postęp, a „przemycana cichcem cyfrowa dyktatura”.
Ale o co chodzi z tym CBDC i czemu wszyscy się go boją?
CBDC, czyli Central Bank Digital Currency, to cyfrowa wersja waluty emitowana bezpośrednio przez państwo. Brzmi nowocześnie i poręcznie? Jasne, ale problem w tym, że to nie jest zwykły cyfrowy pieniądz – to cyfrowy pieniądz z… oczami. Każda transakcja, każdy wydatek, każdy przelew. Wszystko może być rejestrowane, śledzone, a nawet blokowane.
Rząd mógłby „odciąć” obywatela od środków jednym kliknięciem. To nie science-fiction – to realne ryzyko utraty finansowej wolności. Dlatego dla wielu ludzi ze środowiska krypto CBDC to nie ewolucja systemu płatności, tylko droga do totalnej inwigilacji i centralnej kontroli, w której „Twoje pieniądze” nie do końca będą już Twoje.

