Exodus kryptowalut z USA. Kto na nim skorzysta?

Ostatnie wydarzenia wokół branży kryptowalut w USA, ale także wcześniejsze ruchy rządu, budują niesprzyjający klimat do kontynuowania działalności w tym państwie. Choć strona rządowa deklaruje, że to tylko działania, mające na celu uporządkowanie rynku, to momentami wygląda to jak świadome i sukcesywne niszczenie całej branży. Dlatego niektórzy zaczynają coraz śmielej stawiać pytanie, kto może na tym skorzystać i ostatecznie stać się nową światową stolicą kryptowalut?

Exodus kryptowalut z USA. Zyska Azja?

Już jakiś czas temu na nową stolicę kryptowalut typowano dwa znaczące ośrodki azjatyckie. Jednym z nich jest Singapur, który od samego początku było bardzo przychylny dla kryptowalut. Duży atutem Singapuru jest fakt, że stosuje się tam podatku od zysków kapitałowych. Tym samym nie jest istotne, czy ktoś sprzedaje, czy handluje kryptowalutami. Warto też podkreślić, że, Monetary Authority of Singapore (MAS) klasyfikuje kryptowaluty jako własność niematerialną. Dlatego kryptowaluty mogą być wykorzystywane do płatności za towary i usługi, co oficjalnie jest uznawane jako handel barterowy. Co ciekawe swoje biura w Singapurze ma już Binance i Coinbaise. Wśród państw, którym exodus krypto z USA może wyjść na dobre, wymienia się także Hongkong. Chiny kontynentalne zakazały kryptowalut, aby nie kolidowały z cyfrowym juanem. Jednak 1 czerwca Hongkong otrzymał zielone światło dla handlu detalicznego cyfrowymi walutami. Hongkong również ma całkiem atrakcyjny system podatkowy. Podatek od zysków kapitałowych nie obowiązuje pojedynczych użytkowników. Natomiast przedsiębiorstwa podlegają progresywnemu systemowi podatkowemu wynoszącemu maksymalnie 17%. Ponadto cała branża funkcjonuje tam w oparciu o rozporządzenie w sprawie papierów wartościowych i kontraktów terminowych, co czyni rynek bardziej przejrzystym i uporządkowanym.

https://twitter.com/CryptoSlate/status/1670476847765749760

Zobacz też: Najpierw Elon Musk, teraz Bill Gates. Co chcą ugrać amerykańscy miliarderzy w Chinach?

Europa czarnym koniem?

W gronie potencjalnych miejsc, które mogłyby skorzystać na ucieczce branży kryptowalut z USA, wymienia się także Unię Europejską. Wszystko za sprawą rozporządzenia w sprawie rynków kryptowalutowych (MiCA), które zostało zaakceptowane przez unijnych urzędników. Choć strefa euro weszła w recesję, to pozostaje pierwszym dużym regionem, który zapewnia kompleksowe ramy prawne dla zasobów cyfrowych. Statystyki pokazuj również, że to trzeci, po USA i Chinach, największy rynek kryptowalut, odpowiadający za 14% handlu światowego. Wspomniana MiCA daje pewną przejrzystość i pewność. Dzięki tej jasności dyrektor generalny Ripple, Brad Garlinghouse, CEO Ripple, w wywiadzie dla CNBC, stwierdził, że to właśnie dzięki tym zmianom, Europa może być głównym beneficjentem zamieszania w USA. Obserwatorzy zwracają też uwagę, że wiele firm kryptograficznych z EU stało się już globalnymi graczami. Szczególnie popularne są takie platformy jak Deribit w Holandii, LocalBitcoins w Finlandii, czy DappRadar na Litwie. Popularny jest także portfel sprzętowy Ledger z Francji.

Może Cię zainteresować:

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.