Ethereum wchodzi w 2026 rok po spadkach. Cena ETH o krok od atomowego short-squeeze?
Ethereum znów krąży wokół granicy, która w ostatnich tygodniach stała się dla rynku niemal psychologiczną barierą. Okolice 3 000 dolarów przyciągają kurs jak magnes, ale za każdym razem pojawia się opór. W chwili, gdy rynek próbuje się podnieść po serii nieudanych podejść, ETH handluje tuż poniżej tego poziomu.
Sieć rośnie, mimo że cena stoi w miejscu
Jednym z najmocniejszych sygnałów płynących z rynku jest dynamika rozwoju samej sieci Ethereum. Liczba nowych adresów osiągnęła najwyższy poziom od ponad czterech lat. To nie jest statystyka, którą da się łatwo zignorować. To oznacza napływ nowych użytkowników i świeżego kapitału w momencie, gdy cena nie przynosi łatwych, spekulacyjnych wzrostów.
Taki układ zwykle działa na korzyść rynku w średnim terminie. Nowi uczestnicy zwiększają płynność i budują fundament popytowy, który nie opiera się wyłącznie na krótkoterminowych zagraniach. To ważne, bo Ethereum od dawna nie jest już tylko „tokenem do handlu”. To infrastruktura dla zdecentralizowanych finansów, NFT i całego ekosystemu smart kontraktów, który nadal przyciąga użytkowników.
Bitmine i koncentracja podaży
Nie sposób mówić o obecnej strukturze rynku bez wspomnienia o Bitmine Immersion Technologies, pod batutą Toma Lee. W ciągu zaledwie sześciu miesięcy spółka zgromadziła około 4,066 miliona ETH. To odpowiada mniej więcej 3,37 procent całkowitej podaży Ethereum. Skala robi wrażenie, szczególnie że firma otwarcie komunikuje ambicję dojścia do poziomu 5 procent całej emisji.
Taka koncentracja ma dwa oblicza. Z jednej strony ogranicza ilość ETH w obrocie, co w sprzyjających warunkach może działać jak wsparcie dla ceny. Z drugiej, rynek zawsze nerwowo reaguje na duże podmioty, które potencjalnie mogą wpływać na płynność. Na razie jednak strategia Bitmine jest odbierana raczej jako element akumulacji niż krótkoterminowej spekulacji.
Rynek bez zysków, ale paniki
Ciekawie wygląda też obraz wskaźników makro opartych na danych on-chain. Różnica MVRV dla inwestorów krótkoterminowych i długoterminowych pozostaje na ujemnym poziomie. W uproszczeniu oznacza to, że ani jedni, ani drudzy nie są obecnie „na plusie”. Taki stan rzeczy zwykle studzi entuzjazm i ogranicza aktywność transakcyjną.
Jednocześnie działa tu mechanizm, który doświadczeni gracze znają aż za dobrze. Brak zysków oznacza mniejszą presję sprzedażową. Gdy nikt nie chce realizować strat, podaż naturalnie się kurczy. W takim otoczeniu wystarczy zewnętrzny impuls, by równowaga szybko przechyliła się na stronę popytu.
Ethereum zostawia Bitcoina w tyle pod względem adopcji
Jeśli spojrzeć na strukturę posiadaczy, Ethereum wyraźnie dystansuje konkurencję. Sieć ma ponad 167,9 miliona aktywnych adresów. Dla porównania, Bitcoin może pochwalić się liczbą około 57,6 miliona. Ta różnica mówi wiele o tym, gdzie dziś koncentruje się aktywność użytkowników.
Ethereum korzysta na swojej wszechstronności. DeFi, tokenizacja aktywów, NFT i aplikacje Web3 tworzą ekosystem, który przyciąga użytkowników nawet w okresach słabszej koniunktury cenowej. To właśnie ta baza użytkowa sprawia, że ETH często zachowuje się bardziej stabilnie niż sugerowałby to sentyment rynkowy.
Kapitał znika z giełd
Kolejnym elementem układanki są przepływy ETH na scentralizowanych giełdach. Od początku miesiąca z platform handlowych zniknęło około 397 495 ETH. Przy obecnych cenach mówimy o wartości przekraczającej 1,17 miliarda dolarów. To nie jest ruch przypadkowy.
Takie odpływy zwykle oznaczają akumulację i przenoszenie środków do portfeli długoterminowych. Mniej ETH na giełdach to mniejsza gotowość do sprzedaży „od ręki”. To w sprzyjającym otoczeniu może ułatwić wybicie ceny w górę.
Z punktu widzenia rynku technicznego sytuacja jest klarowna. Poziom 3 000 dolarów pozostaje główną barierą. Jego trwałe przebicie otworzyłoby drogę w okolice 3 130 dolarów, a przy sprzyjającym momentum nawet w rejon 3 280 do 3 300 dolarów.
Od dołu rynek konsekwentnie broni strefy około 2 760 dolarów. Każde zejście w te okolice spotyka się z popytem, co sugeruje, że inwestorzy traktują ten poziom jako atrakcyjny do akumulacji. Dopiero wyraźne złamanie tego wsparcia, z ruchem w stronę 2 680 dolarów, podważyłoby obecny, umiarkowanie konstruktywny scenariusz.
Ethereum znajduje się dziś w stanie napięcia, które dobrze znają doświadczeni uczestnicy rynku. Cena stoi w miejscu, sentyment jest ostrożny. Jednak fundamenty sieci wyglądają solidnie. Rosnąca liczba użytkowników, odpływ środków z giełd i koncentracja podaży u dużych graczy tworzą mieszankę, która rzadko kończy się długotrwałą stagnacją. ETH czeka wielki short-queeze?

