Ethereum ruszy „gwałtownie”, ale w którą stronę? Aktualna sytuacja i prognozy dla ETH
W sobotni poranek 7 czerwca kryptowaluta Ethereum kosztowała na większości giełd po około 2 480 dolarów za sztukę. To poziom zbliżony do środka kanału, w ramach którego kurs tokena porusza się mniej więcej od końca maja: w przeciągu trzech ostatnich dni kurs odbił się od sufitu w rejonie 2 610 dolarów, tylko po to by wkrótce wyskoczyć z lokalnego dołka na poziomie 2 420 USD i wrócić tuż pod cenę 2 500 dolarów. Tak nerwowa sinusoida wyraźnie pokazuje, że popyt i podaż dosłownie przepychają się na centymetry, a gracze intraday szukają okazji w wąskim korytarzu notowań. Pytanie brzmi: co dalej?
„Rainbow chart”, czyli tęczowa prognostyka
Popularny wśród entuzjastów „Rainbow Chart” – wykres logarytmiczny w dziewięciu kolorach tęczy, który ma na celu ilustrować w klarowny sposób nastroje inwestorów sięgające od paniki aż po skrajną euforię – pokazuje na początek lata rozpiętość od zaledwie 862 dolarów do ponad 20 tys. USD.
Zgodnie z logiką autorów najniższy czerwony pas odpowiada skrajnemu przewartościowaniu, zaś żółto-zielony, w którym kurs ETH znajduje się dziś, ma sugerować, że rynek wciąż nie wycenił w pełni potencjału sieci.
Krytycy przypominają jednak, że paleta barw nie zna takich przyziemnych pojęć jak płynność, płatności za gaz czy realne stopy procentowe – i traktują ją raczej jako barwną metaforę niż narzędzie prognostyczne.
Aktualizacja Pectra dała hodlerom ETH chwilę wytchnienia
To właśnie fundamenty, a nie kolory, mają zdaniem większości hodlerów kryptowaluty Vitalika Buterina największe znaczenie w dłuższym horyzoncie. 7 maja sieć aktywowała hard fork Pectra, największe usprawnienie platformy od czasu słynnego „Merge”.
Aktualizacja podniosła limit depozytu jednego walidatora z 32 do 2 048 ETH, podwoiła przestrzeń na dane typu blob i przyniosła pakiet zmian, które – przynajmniej w teorii – obniżają koszty korzystania z roll-upów. Deweloperzy chwalą modularną architekturę kontraktów (EOF) i pierwszy krok w stronę natywnej „account abstraction”.
Tymczasem inwestorzy nie wydają się być do końca przekonani: po krótkim, dwudziestoprocentowym rajdzie niedługo po wdrożeniu cena skorygowała i konsoliduje, co pokazuje, że fundamentalne usprawnienia potrzebują czasu, aby przełożyć się na metryki adopcji i zostać w pełni docenionymi przez kapitał instytucjonalny.
ETF-y nadal bez stakingu
O ile Pectra miała na celu poprawić stronę techniczną, to zagadką pozostaje cały czas de facto żółte światło amerykańskiego regulatora rynku (SEC) dla funduszy ETF opartych na Ethereum.
Komisja co prawda potwierdziła w swoim najnowszym stanowisku, że sam mechanizm stakingu nie narusza jeszcze prawa papierów wartościowych, lecz jednocześnie nie zdecydowała się dopuścić funduszy, które oferowałyby inwestorom udział w nagrodach za walidację.
Efekt jest taki, że już notowane ETF-y przypominają obligację bez kuponu – oferują ekspozycję cenową, lecz nie pozwalają na generowanie dochodu z sieci. Dla tradycyjnych instytucji może to być zbyt mało, by przenieść realne miliardy na rynek etheru.
Techniczne znaki ostrzegawcze
Tyle w temacie fundamentów. Tymczasem z perspektywy analizy technicznej obraz jest mieszany. Histogram MACD na interwale dobowym utrzymuje się od kilku sesji poniżej zera, a wskaźnik RSI oscyluje wokół 47 punktów – co oznacza że nie mamy do czynienia ani ze strefą wykupu, ani wyprzedania.
To typowa konfiguracja dla okresu konsolidacji: uczestnicy rynku czekają na impuls, a średnia zmienność wysycha. W praktyce oznacza to, że pierwszy ruch, nieważne w którą stronę, może okazać się gwałtowny.
