Ethereum „nowym Amazonem”? Ekspert miażdży krytyków i tłumaczy, dlaczego obecna wycena może być zaniżona
Debata o tym, ile naprawdę powinno kosztować Ethereum, znowu zapłonęła. Haseeb Qureshi z funduszu Dragonfly stwierdził, że wszyscy patrzą na ETH przez zły pryzmat. Że blockchainy nie powinny być wyceniane jak dojrzałe spółki technologiczne. Według niego Ethereum to raczej wczesny Amazon. I to właśnie dlatego, jego zdaniem, dzisiejsze wyceny wcale nie są przesadzone.
Ethereum jak Amazon? Ekspert tłumaczy, dlaczego taka wycena nie ma sensu
Punktem zapalnym była jego głośna debata z Santiago Santosem, w której Santos zaatakował ETH za „kosmiczne” wskaźniki: ponad 300-krotność przychodów (P/S). Według tradycyjnych standardów – absurd.
Ethereum nie ma kosztów działania jak firma. Brak serwerów, brak payrollu, brak centrów danych. Kiedy sieć pobiera opłaty transakcyjne, to całość jest zyskiem netto protokołu, a nie „przychodem”, jak chcą to widzieć analitycy z rynku tradycyjnego. Stąd jego teza: skoro Ethereum ma wskaźnik „zysku” na poziomie ok. 300–380x, to należy porównywać je nie do dzisiejszego Amazonu, ale do Amazonu z fazy wzrostu.
Amazon miał PE 600. Ethereum ma 380. Które jest naprawdę drogie?
Qureshi przypomniał, że Amazon przez prawie 20 lat nie generował żadnych realnych zysków, a mimo to rynki wyceniały go jak maszynę do drukowania pieniędzy. W pewnym momencie jego P/E przekraczało 600.
Jeśli trzymać się logiki inwestorów z tamtych lat, Ethereum wcale nie wygląda drogo. Przeciwnie: jest wcześnie, rozwija się wykładniczo i dopiero buduje pozycję dominującej platformy rozliczeniowej świata finansów. Qureshi podkreśla, że:
„Ethereum jest dziś na podobnym etapie, na jakim Amazon był przed laty. Nie jest dojrzałą firmą. Jest rozwijającą się infrastrukturą.”
„Co właściwie się zmieniło, odkąd ETH było po 4800 dolarów?”
Mimo słabej formy altcoinów w ostatnich miesiącach Qureshi twierdzi, że fundamentalne założenia pozostają nienaruszone. Jego zdaniem wahania ceny odzwierciedlają jedynie sentyment, a nie zmianę realnej wartości sieci. Mówi też, że gdyby miał zmienić zdanie, musiałoby dojść do czegoś naprawdę fundamentalnego. Na przykład złamania kryptografii przez komputery kwantowe albo trwałego załamania popytu na stablecoiny on-chain. A to się nie wydarzyło. Dlatego porównywanie Ethereum do „spółek z kosmicznym P/S” uznaje za metodologiczną pomyłkę.
Qureshi kończy z prostą refleksją: rynek jest pełen ludzi, którzy 20 lat temu mówili, że Amazon jest przewartościowany. A potem patrzyli, jak firma staje się fundamentem internetu. Według niego dziś dokładnie ten sam błąd poznawczy popełniają krytycy Ethereum.
„Jeśli akceptujesz Amazon przy PE 600, a mówisz że Ethereum przy 380 jest ‘niedorzeczne’, to twoja analiza jest niespójna.”

