Solana, jeden z najpopularniejszych blockchainów, znalazła się w centrum uwagi z powodu licznych oszustw. Inwestorzy zaczynają tracić zaufanie, a niektórzy kwestionują bezpieczeństwo tej technologii. Jednak Justin Bons, znany analityk kryptowalut, twierdzi, że to błędne podejście. Według niego Solana nie jest winna oszustw, a jej popularność przyciąga przestępców. Czy Solana rzeczywiście jest ofiarą własnego sukcesu?
Sukces Solany przyciąga oszustów
W ostatnim czasie blockchain Solana stał się celem wielu skandali. Najgłośniejszą sprawą była afera z tokenem LIBRA, w który miał być zamieszany prezydent Argentyny Javier Milei. Straty inwestorów oszacowano na 4,5 miliarda dolarów.
Nie jest to jedyny przypadek. Kolejne projekty na Solanie okazują się oszustwami, co budzi niepokój wśród użytkowników. Wiele osób zastanawia się, czy ta sieć jest bezpieczna.
Jednak Justin Bons podkreśla, że takie sytuacje zdarzały się również wcześniej. W 2014 roku Bitcoin był wykorzystywany do nielegalnych transakcji. W 2017 roku na Ethereum pojawiła się fala scamów ICO, a w 2021 roku NFT na tej samej sieci także stały się narzędziem do wyłudzania pieniędzy. Jego zdaniem Solana to po prostu nowy lider rynku, który – jak każda popularna technologia – przyciąga oszustów.
Wolność niesie ryzyko
Bons uważa, że decentralizacja ma swoje wady i zalety. Solana daje użytkownikom pełną swobodę, ale jednocześnie ogranicza kontrolę nad działaniami oszustów. To podobna sytuacja do początków internetu, gdy brak regulacji sprzyjał cyberprzestępcom.
Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym podejściem. Krytycy podkreślają, że Solana jest zbyt łatwa do nadużyć i nie oferuje mechanizmów chroniących użytkowników.
Niektórzy proponują wprowadzenie systemów zabezpieczeń, takich jak możliwość zamrażania podejrzanych portfeli czy weryfikacja nowych tokenów. Inni, jak Bons, wierzą, że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do ICO – co mogłoby pomóc w odbudowie zaufania do ekosystemu Solana.
Co to jest ICO?