Brutalna weryfikacja sprzedawców marzeń

Kryptowalutowi inwestorzy karmili się marzeniami niemal od początku powstania Bitcoina. Część z tych marzeń wynikała bezpośrednio z rosnących cen, część była efektem napędzanej spirali przez szkoleniowców i 'twitterowych analityków’. Choć te ostatecznie zaprowadziły cyfrowe aktywa na cenowe szczyty i stworzyły niesamowite możliwości do budowania majątku dziś są brutalnie weryfikowane przez problemy w światowej gospodarce, jastrzębi Fed i eskalację geopolitycznych napięć.

Co więcej decentralizacja, która pierwotnie miała być odpowiedzią na niedoskonały i scentralizowany bankowy system finansowy okazała się być prawdziwym panaceum tylko w połowie. Szybko okazało się, że system tworzony przez ludzi posiada wewnętrzne wady, decentralizacja nie jest gwarancją wolności, a tym bardziej rosnących zysków. Czy uzyskanie wysokiej stopy zwrotu dzięki inwestycjom w psie projekty powinno dać komukolwiek prawo do udzielania porad majątkowych? Jaką lekcję wyciągną inwestorzy z pęknięcia bańki i czy w końcu inwestorzy odważą się myśleć samodzielnie?

Tym razem będzie inaczej

To słowa, których w inwestycjach należy przeważnie wystrzegać się jak ognia, a gdy tylko pojawiają się w oficjalnej nomenklaturze inwestorom powinna zapalić się czerwona lampka z napisem 'redukuj ryzyko’. Jak mawiał Mark Twain ’Historia się nie powtarza ale się rymuje’. W ten sposób możemy sięgnąć pamięcia do 2021 roku i przypomnieć sobie wszystkie tytuły, które sugerowały że Bitcoin wszedł w cykl, w którym będzie zachowywał się inaczej niż poprzednio. Główna kryptowaluta miała mieć m.in. coraz płytsze i krótsze korekty, a 100 000 USD według niektórych, domorosłych ekspertów miało stać się przecież ’minimum socjalnym’. Rzeczona zmiana paradygmatu towarzyszyła w przesłości niemal wszystkim bańkom spekulacyjnym i możemy znaleźć ją zarówno obserwując rozwój bańki dot-com jak i XIX wieczną bańkę kolejową.

Internet miał na zawsze zmienić życie ludzi. I owszem, zmienił. Ale czy umożliwiło to lukratywne zyski wszystkim tysiącom firm debiutujących na NASDAQ? Podobnie w przypadky kryptowalut, istnieje wysoka szansa że technologia blockchain zmieni nasze życie (choć nie wiadomo jeszcze czy na pewno na lepsze). Czy to oznacza, że wszystkie kryptowaluty na tym zyskają? Podkreślmy jeszcze, że część firm które niegdyś święciły triumfy i cieszyły się rosnącymi wycenami jako pionierzy w kontekście nowych technologii dziś niemal wchłonęły piaski czasu. Mowa m.in. o Yahoo (jeden z liderów bańki dot-com), IBM czy Polaroid. Dlatego wytypowanie potencjalnego zwycięzcy na wciąż wczesnym etapie rozwoju kryptowalut jest trudne i rodzi potężne ryzyko.

Wyjątek potwierdzi regułę?

Większość rynkowych inwestorów podkreśla rolę cykliczności oraz halvingów Bitcoina, które w przeszłości okazywały się być motorem kolejnej hossy, na co pośrednio wpływała oczywiście aktywność górników i rosnąca sieć Bitcoina. Dotychczas obserwowaliśmy trzy halvingi Bitcoina, zakup 'króla kryptowalut’ na mniej więcej rok przed każdym z nich okazywał się być trafioną inwestycją majątkową. Ciężko jednak oczekiwać, że będzie tak zawsze. Ponieważ wielu inwestorów na to liczy historia wcale nie musi powtórzyć się w dokładnie taki sam sposób.

Rynek jest grą o sumie zerowej, na której nie wszyscy mogą zyskać. Spadający sentyment wobec ryzykownych aktywów oraz Bitcoin, który nie został jeszcze poznany w dobie globalnej recesji i banków centralnych skoncentrowanych na redukcji inflacji może inwestorom spłatać olbrzymiego figla. By to zobrazować posłużymy się przypadkiem firmy Microsoft, której inwestorzy musieli czekać blisko 16 lat by 'szalona wycena’ na poziomie 58 USD za akcję, ze szczytu bańki dot-com i roku 2000 została ponownie osiągnięta. Ile czasu będzie musiał czekać rynek na Bitcoina.

Zbliżający się w I połowie 2024 roku halving może okazać się zbyt słabym fundamentem by przekonać rynek do ponownego wejścia do gry. Gdyby wrzucić na wagę po jednej stronie halving, a po drugiej globalną recesję, rosnące koszty finansowania długiem oraz stwarzającą problemy bankom centralnym inflację inwestorzy mogliby nie być wystarczająco przekonani co do zasadności 'gry pod halving’, u którego podstaw leży przecież wysoki popyt na ryzyko.

Ah, ten Fed…

Amerykański Fed wydaje się zdeterminowany by studzić inflację co najmniej tak samo mocno jak w 2020 zdeterminowany był do rekordowego dodruku dolarów bez pokrycia. Podobnie zatem jeśli wahadło w 2020 roku wskazało euforię przez szalony dodruk, dziś przechyla się w stronę ekstremalnej paniki ponieważ Rezerwa Fedralna chce ściągać 'wydrukowany pieniądz z rynku’.

Przesłanek do dalszej drogi na południe dla ryzykownych aktywów jest znacznie więcej. Rosnące koszty wydobycia (radykalny wzrost taryf za prąd) mogą oznaczać, że na ponowny wzrost aktywności górników Bitcoina przyjdzie poczekać dłużej. Ostatecznie mogą na tym skorzystać projekty Proof of Stake… Czy właśnie dlatego Ethereum tak śpieszy się z wersją 2.0?

Podsumowanie

Powyższy artykuł nie stanowi żadnej formy rekomendacji. Ma jedynie za zadanie skłonić do samodzielnego myślenia, które jest fundamentem na niestabilnym, spekulacyjnym rynku na którym ciężko 'mieć rację’, która opatrzona jest zawsze wysokim poziomem ryzyka. Choć obecne wyceny Bitcoina, który osunął się już blisko 70% od szczytów wydają się atrakcyjne dla długoterminowych inwestorów z wielu powodów wcale nie muszą oznaczać to, że kolejna hossa jest tuż za rogiem.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.