„Bitcoinowy Alchemik” – Forbes wynosi Saylora na piedestał. Dlaczego trafił na okładkę?
Michael Saylor to jedna z największych gwiazd branży krypto. Jest praktycznie wszędzie, a teraz na dodatek trafił na okładkę magazynu Forbes, określony jako „Bitcoinowy Alchemik”. I trzeba przyznać, że tytuł pasuje jak ulał. W pięć lat zagarnął 471 tysięcy BTC warte 50 miliardów dolarów, zrobił z MicroStrategy największego posiadacza bitcoina wśród firm i… sam w międzyczasie dorobił się 9,4 miliarda.
Bitcoin zamiast szampana
Pod koniec ubiegłego roku zapowiedział, że jeśli Bitcoin przekroczy magiczne 100 000 dolarów, to zorganizuje sylwestra, jakiego świat nie widział. Dotrzymał słowa. W jego liczącej przeszło 1600 metrów kwadratowych rezydencji w Miami bawiło się 500 VIP-ów: inwestorzy, influencerz. Był nawet sam Donald Trump, który obiecywał uczynić USA „światową stolicą krypto”. Wszystko w stylu BTC. Nawet przekąski były ozdobione logo największej kryptowaluty.
Jeśli wyobrażalibyśmy sobie sylwestra zorganizowanego przez Michaela Saylora, to wlaśnie tak by o wyglądał. Nie zawsze było jednak tak kolorowo, miło i przyjemnie. Nie zawsze były też powody do hucznego świętowania.

Michael Saylor – upadek i powrót w stylu krypto
Saylor doskonale zna smak porażki i biznesowego wyalienowania. W 2000 roku miał 13 miliardów, ale po krachu dotcomów stracił wszystko. Akcje MicroStrategy spadły z 313 dolarów do… jednego. Na dodatek SEC oskarżyła go o oszustwa księgowe, a firma ledwo przetrwała.
W 2020 roku szybciej niż inni dostrzegł to, co się dzieje. Rządy drukują pieniądze na potęgę, dolar traci wartość. Stwierdził, że gotówka to „śmieć” i zainwestował w Bitcoina. Dziś MicroStrategy ma go więcej niż ktokolwiek inny, poza Satoshim Nakamoto. A po zwycięstwie Trumpa i akceptacji ETF-ów, Bitcoin podwoił cenę, pchając MicroStrategy do Nasdaq 100. Akcje firmy skoczyły o 700%, a Saylor z 1,9 miliarda dolarów zrobił 9,4 miliarda.

A co, jeśli Bitcoin spadnie?
Dług MicroStrategy jest niezabezpieczony, więc nie grozi im przymusowa sprzedaż BTC. Żeby firma wpadłą w poważne tarapaty, cena Bitcoina musiałaby spaść o 80% i utrzymać się na tym poziomie przez dwa lata. Saylor uważa, że to mało prawdopodobne. Tym bardziej teraz, kiedy Trump wspiera krypto, dolar traci wartość, a Bitcoin staje się coraz bardziej pożądanym aktywem.
Sam Saylor przyznaje, że próbował wynaleźć 20 różnych rzeczy, ale żadna nie zmieniła świata. Tymczasem Satoshi Nakamoto stworzył Bitcoina, zniknął, a on teraz niesie tę pochodnię i robi na tym miliardy. Lekcja pokory, ale też geniuszu.