
Bitcoin na krawędzi? Firmy kupują jak szalone, ale jedna czerwona świeca może zniszczyć wszystko!
Bankowy gigant, Standard Chartered, właśnie wylał kubeł zimnej wody na entuzjastów Bitcoina. Według ich najnowszego raportu liczba firm, które wrzuciły BTC w swoje bilanse, podwoiła się w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. W sumie? Blisko 100 000 coinów. Takie ruchy pomogły napompować kurs, ale – jak ostrzega Geoff Kendrick, szef działu badań nad aktywami cyfrowymi w banku – „kupujący dziś mogą być sprzedającymi jutro”. A to dla inwestujących w Bitcoin już nie jest ani trochę przyjemna perspektywa.
Korporacyjne skarbonki puchną od BTC. I mogą za chwilę eksplodować
Brzmi dramatycznie? Owszem, a to dopiero początek. Kendrick podkreśla, że większość tych firm kupowała Bitcoina po wysokich cenach. Jeśli kurs spadnie poniżej 90 tys. dol., połowa z nich będzie pod kreską. Spadek o 22% poniżej średniej ceny zakupu? Dla wielu to może być moment krytyczny, granica bólu. Ostatnia szansa, by się ratować. „Pytanie brzmi: ile bólu firmy są w stanie znieść, zanim będą zmuszone sprzedać?” – mówi analityk.
Dla przypomnienia: MicroStrategy (obecnie Strategy) kupowało BTC od lat, za relatywnie niską cenę i trzymało go nawet wtedy, gdy w 2022 roku, po upadku FTX, kurs runął z 31 tys. do 15,5 tys. dol. Ale wtedy ETF-y spotowe jeszcze nie istniały. „Dziś ich rola jest inna. Strategy już nie jest jedynym wejściem dla tradycyjnych inwestorów w świat Bitcoina” – zauważa Kendrick.

Bitcoin i ryzyko domina? To już nie tylko problem samych firm
Standard Chartered obserwuje 61 firm spoza branży krypto, które trzymają Bitcoina wyłącznie jako rezerwę. Nie są to więc górnicy ani giełdy krypto. Choć to tylko ułamek spośród 110 publicznych spółek posiadających BTC, mają realny wpływ na rynek. Razem trzymają 673 897 monet, czyli około 3,2% całkowitej podaży.
I właśnie dlatego ewentualna panika na ich pokładzie może uruchomić efekt domina. „Na razie te zakupy zwiększają presję kupna. Ale widzimy ryzyko, że z czasem to się odwróci” – ostrzega Kendrick.

Na dziś wszystko wygląda pięknie: wykres rośnie, firmy się cieszą, inwestorzy śpią spokojnie. Bitcoin jest w modzie, każdy chce mieć chociaż kawałek tortu. Ale jeśli nagle pojawi się czerwona świeca, może się okazać, że te same firmy, które dziś napędzają rajd, jutro w panice nacisną „sell”. Bo są niedoświadczone, bo nie wiedzą, jak działa rynek. Bo najzwyczajniej w świecie przestraszą się utopienia milionów. A strach to integralna część ludzkiej natury, szczególnie jeśli w grę wchodzą duże pieniądze.
Czy Bitcoin przetrwa taki test lojalności? Cytując klasyka: czas pokaże. Czerwonej lapmpki jeszcze nie ma (i może długo nie będzie), ale niektórzy powinni zobaczyć chociaż tę koloru pomarańczowego.