Bitcoin kończy czwarty, najsłabszy rok w historii. Ile wyniesie cena BTC w roku 2026?
Bitcoin zmierza ku czwartej ujemnej stopie zwrotu w historii swojego notowania i po raz pierwszy dzieje się to bez towarzyszącego skandalu, upadku giełdy czy systemowego trzęsienia ziemi. Na dziś największa kryptowaluta świata jest około 7 do 8% pod kreską w skali 2025 roku. Cena BTC znalazła się w okolicach 87 000 dolarów.
To ważna zmiana jakościowa. W poprzednich latach spadkowych rynek miał jasnego winnego. Na przykład w 2014 roku był to upadek Mt. Gox i 57,5% spadek. W 2018 roku pęknięcie bańki ICO zakończyło się historycznym spadkiem o 73,8%. W 2022 roku, po krachu FTX, Bitcoin stracił 64,3%. Rok 2025 wygląda inaczej. Nie ma jednego punktu zapalnego, ale jest zmęczenie.
Jeśli miałby się powtórzyć cykl spadkowy z lat 2021-2022, na koniec 2026 roku moglibyśmy oczekiwać ceny Bitcoina w okolicach 55 tys. USD. Byłaby to potencjalna faza 'dołka bessy’. Nie jest to jednak prognoza, a teoretyczna ekstrapolacja dynamiki rynku.
Od euforii do konsolidacji
Jeszcze na początku października Bitcoin handlował powyżej 126 000 dolarów, ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Od tamtej pory cena spadła o blisko 30 procent, a rynek stracił impet niemal z dnia na dzień.
To nie była klasyczna panika. Bardziej powolne wypuszczanie powietrza z rynku, które zaskoczyło byki przyzwyczajone do agresywnych odbić. Obroty spadły, zmienność wyschła, a rynek przestał reagować nawet na pozytywne informacje regulacyjne i polityczne.
Giełda rośnie, Bitcoin się odłącza
Jednym z najbardziej uderzających sygnałów jest rozjazd z rynkiem akcji. Podczas gdy S&P 500 wzrósł w 2025 roku o około 16% i ustanowił nowe historyczne maksima, Bitcoin porusza się w przeciwnym kierunku. Nasdaq, z którym kryptowaluta często była skorelowana, również radził sobie wyraźnie lepiej.
To klasyczna dekorelacja, która zwykle pojawia się w momentach zmiany fazy cyklu. Kapitał instytucjonalny nie ucieka w panice, ale wycofuje się selektywnie, czekając na nową równowagę.
ETF-y tracą pieniądze, płynność znika
Od 10 października inwestorzy wycofali z amerykańskich spotowych ETF-ów na Bitcoina ponad 5,2 miliarda dolarów. To nie jest kosmetyczna korekta przepływów, lecz trwały odpływ kapitału. Równolegle głębokość rynku spadła o około 30 procent względem tegorocznych szczytów. Innymi słowy, rynek stał się płytszy i bardziej podatny na większe zlecenia. Dane z listopada pokazują największy miesięczny spadek wolumenów od początku 2024 roku.
Prawdziwy punkt zwrotny nastąpił 10 października, gdy w ciągu jednej sesji zlikwidowano około 19 miliardów dolarów pozycji lewarowanych. To był moment, w którym krucha konstrukcja oparta na dźwigni finansowej po prostu się załamała.
Od tego czasu rynek został oczyszczony z nadmiernego ryzyka, ale cena nie wróciła. Powód jest prosty. Po czyszczeniu dźwigni zabrakło nowego popytu spotowego. I to pomimo ewidentnego (choć ograniczonego) wzrostu indeksu Nasdaq 100 w drugiej połowie roku. A może zmęczenie wykracza poza Bitcoina i zadyszkę łapie też Wall Street?
Wieloryby sprzedają, mali inwestorzy realizują straty
Dane on-chain pokazują wyraźnie, że portfele długoterminowe zaczęły redukować ekspozycję. Sprzedaż ze strony tzw. „starych wielorybów” utrzymuje presję podażową, nawet gdy krótkoterminowa spekulacja wygasła. Straty realizowane przez krótkoterminowych posiadaczy Bitcoina są najwyższe od czasu upadku FTX w 2022 roku, co historycznie często towarzyszy fazie długiej konsolidacji.
Coraz więcej uczestników rynku zaczyna mówić wprost. To może być nie korekta cenowa, lecz korekta czasowa. Scenariusz, w którym Bitcoin przez wiele miesięcy porusza się w szerokim przedziale 70 000 do 100 000 dolarów, przestaje być niszową opinią. Z punktu widzenia cykli rynkowych to nie jest anomalia. Po latach ekstremalnych stóp zwrotu, takich jak 305 procent w 2020 roku, 157 procent w 2023 czy 120 procent w 2024, rynek potrzebuje pauzy.

