Bitcoin i Nasdaq odbijają po danych z USA. Co się stało i czy dołek za nami?
Słabe dane z rynku pracy USA okazały się dla rynków prawdziwym zbawieniem. Wyższe bezrobocie, słabsze płace i niższa zmiana zatrudnienia sprawiły, że rynek odczytał raport jako pozytywny znak, biorąc pod uwagę obecną pozycję Fedu. Oraz nadzieję dla dalszego spadku inflacji (który oczywiście trwa, z problemami), a co za tym idzie dla luzowania polityki monetarnej. Na ostatnim przemówieniu prezes Rezerwy Federalnej, Powell zasygnalizował, że dopóki inflacja znajduje się poniżej 3%, to rynek pracy znajduje się w centrum jego uwagi.
W efekcie stracił też mocno amerykański dolar, a rentowności spadły. Z drugiej strony również mocniejsze od prognoz wyniki Apple i ogłoszony największy w historii skup akcji wart 110 miliardów dolarów. Akcje giganta zyskiwały w handlu przed otwarciem rynku prawie 7%, co przy kapitalizacji na poziomie 2,7 bln USD sugeruje prawie 100 miliardów dolarów palących się do zakupów waloru. Jak wypadła zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym Stanów Zjednoczonych?
- NFP: 175 tysięcy, prognozy zakładały 245 tysięcy nowych miejsc pracy, przy 303 tys. poprzednio.
- Zatrudnienie na rynku prywatnym: 167 tysięcy, prognozy zakładały 180 tysięcy, przy 232 tys. poprzednio
- Poziom bezrobocia: 3.9%, prognozy zakładały 3.8% przy 3.8% poprzednio
- Średnie płace godzinowe (rocznie): 3,9%, prognozy zakładały 4%, przy 4.1% poprzednio (miesiąc do miesiąca wzrost wskazał 0,2%, prognozowano 0,3%, płasko wobec poprzedniego odczytu)
Oczywiście dane nie okazały się znacznie niższe, ale dla rynku to dobrze. Zbyt duże tąpnięcie mogłoby sugerować, że recesja przyjdzie szybciej. Słabsze, ale nie znacznie słabsze od oczekiwań odczyty sugerują, że stopniowe chłodzenie gospodarki i osiągnięcie celu gospodarczego wciąż jest możliwe. Po panice rynku Bitcoina nie ma obecnie śladu. Cena oscyluje wokół 61,000 USD, kilkadziesiąt godzin temu wynosiła niespełna 57,000 USD.
Dlaczego źle dla giełd znaczy znów dobrze?
Początkujący inwestorzy mogą mieć problem ze zrozumieniem, dlaczego słabsze dane gospodarcze podobają się rynkom. Przede wszystkim mówimy o tylko 'nieco słabszych’ (a wciąż mocnych danych), a nie o załamaniu. Po drugie w środowisku podwyższonej inflacji, mocne dane z gospodarki zwykle są dla banku centralnego sygnałem, by utrzymywać restrykcyjną politykę. Jej efektem są wyższe rentowności obligacji (wyższe odsetki dla 'pożyczających kapitał’). Co do zasady skłania to wielu inwestorów do odchodzenia w kierunku bezpieczniejszych od akcji obligacji. Z drugiej strony nieco słabsze, niż oczekiwano odczyty, mogą sygnalizować, że inflacja będzie się ochładzać, a bank centralny będzie miał mniej argumentów do utrzymywania przesadnie długo restrykcyjnej polityki monetarnej. Czy tak będzie tym razem? Jeśli kolejne odczyty z USA będą nieco słabsze, rzeczywiście możemy zacząć rozważać 'pivot’ późnym latem lub wczesną jesienią. To źle dla dolara, a dobrze dla akcji i Bitcoina ponieważ giełda 'dyskontuje przyszłość’.