89% łupu z hacku Bybit wciąż da się wyśledzić
Jak wszyscy dobrze wiemy, Bybit padło ofiarą gigantycznej kradzieży. Cyberprzestępcy ukradli prawie 500 000 ETH, co czyni ten atak jednym z największych w historii giełdy. Szef platformy, Ben Zhou, uspokaja jednak, że 89% środków wciąż można monitorować. Reszta zniknęła w anonimowych transakcjach.

Gdzie trafiły skradzione Ethereum?
Hakerzy, prawdopodobnie z Lazarus Group, przetransferowali 86,3% (440 091 ETH) na Bitcoina, korzystając z 9117 różnych portfeli. Przestępcy zamienili środki na 12 836 BTC, co utrudnia ich odzyskanie.
Nie wszystkie fundusze pozostają widoczne. 7,6% ETH „zniknęło w cieniu”, co oznacza, że zostały skutecznie ukryte w anonimowych transakcjach. Kolejne 3,5% udało się zamrozić, blokując dalszy obrót środkami.
Hakerzy skorzystali z metod utrudniających śledzenie. 193 BTC przeszły przez Wasabi Mixer i sprzedawców P2P, co jeszcze bardziej skomplikowało dochodzenie. Eksperci podkreślają, że rozszyfrowanie transakcji z mikserów to jedno z największych wyzwań w walce z cyberprzestępczością.
Bybit liczy na wsparcie społeczności
Bybit podjęło szybkie działania, aby odzyskać skradzione środki. W ciągu ostatnich 30 dni otrzymano aż 5012 zgłoszeń o potencjalnych lukach w zabezpieczeniach, z czego 63 okazały się prawdziwe.
Ben Zhou wezwał społeczność do pomocy w dochodzeniu. Użytkownicy oraz specjaliści ds. bezpieczeństwa mogą zgłaszać wszelkie podejrzane ruchy środków. Każda wskazówka może przyczynić się do odzyskania skradzionych aktywów.
Tymczasem eksperci CertiK zauważyli, że 400 ETH (około 752 000 USD) trafiło do Tornado Cash. To wskazuje, że część środków jest już prawdopodobnie niemożliwa do odzyskania.
