Tyrania „weryfikacji wieku” jako furtka do cenzury sieci. Na celowniku – VPN

Tyrania „weryfikacji wieku” jako furtka do cenzury sieci. Na celowniku – VPN

Kolejne rządy ekspansywnie rozszerzają agresywne mechanizmy „weryfikacji wiekowej” – sprowadzające się do całkowitego odzierania internautów z prywatności. Pochwalną klakę zapewnia im w tym lobby dostawców narzędzi inwigilacyjnych, które zdążyło się już uformować – i widzi swe źródło przychodów właśnie w podcinaniu prawa do prywatności. W międzyczasie, również pod pretekstem owej „weryfikacji”, na podobne subiekcje pozwalają sobie także koncerny technologiczne.

Nikt, albo prawnie nikt (wyjąwszy może skrajną mniejszość) nie będzie zapewne oponował wobec postulatu chronienia dzieci przed nieodpowiednimi dla nich treściami. Nawet jeśli pojęcie tych „nieodpowiednich” treści może być, i bywa, interpretowane za szeroko lub nieprecyzyjnie (wg niektórych obejmując wszystkie filmy czy gry, w których występuje przemoc) – to względnie bezspornym jest fakt, ze Internet pełen jest materiałów, których dzieci pod żadnym pozorem widzieć nie powinny.

Trudniejszym pytaniem jest oczywiście to, jak to osiągnąć. W ostatnich latach domyślnym niejako zachowaniem w przypadku zetknięcia się z podobnym problemem społecznym jest postulat pod adresem państwa: niech to nakaże, zakaże, zadekretuje, zarządzi i ureguluje. Podejście takie promują oczywiście przede wszystkim same państwa. W przypadku dzieci w Internecie wręcz zapomnieć można, że podstawową zaporą przed nieodpowiednimi treściami powinna być opiera rodziców, nie prawne zakazy.

Te ostatnie bowiem – w odróżnieniu od mającej swoje niedoskonałości, lecz en masse znacznie lepiej działającej komórki rodzinnej – siłą rzeczy mają ograniczoną skuteczność. To oczywiście nie zniechęca ich proponentów. Nieskuteczność jednych regulacji instytucje państwowe najczęściej traktują jako pretekst, aby promulgować kolejne regulacje. Też bynajmniej nie do końca skuteczne, ale za to rozszerzające władzę państwa nad kolejnymi aspektami życia obywateli.

Zamordyzm „weryfikacji wiekowej”

Tak też jest w przypadku zagadnienia ochrony w Internecie. Nie troskę najbliższych o dzieci, a narzucone mechanizmy „weryfikacji wiekowej”, mające uniemożliwić najmłodszym dostęp do niepożądanych treści, najczęściej wymienia się dziś w tym kontekście. Niestety, zarysowany wyżej schemat sprawdza się w tym przypadku niemal w zupełności. Nieskuteczność tych mechanizmów prowadzi nie do ich zarzucenia, ale ciągłego zwiększania skali ich agresywności i zakresu kontroli nad internautą.

Oczywista słabość pierwszych takich mechanizmów weryfikacji wieku – okienek wymagających od internauty zaznaczenia, że jest osobą pełnoletnią – ustąpiła miejsca pseudo-rozwiązaniom, które z mechanizmu takiego uczyniły narzędzie agresywnej kontroli użytkowników Sieci. Obecnie w ramach „weryfikacji” żąda się od internautów zamieszczania skanów dokumentów, danych teleadresowych, wykonanych na żywo zdjęć czy numerów kart kredytowych.

Nie ma to nic wspólnego z faktycznym zabezpieczeniem dzieci przed nieodpowiednimi treściami (i tak bowiem można je obejść). Skutecznie rujnują natomiast jakiekolwiek ślady prywatności w Sieci, realizując mokry sen autorytarnych cenzorów oraz państw i rządów uzurpujących sobie prawo do kontroli mowy i środków komunikacji swoich obywateli. Nawet na tym zresztą nie koniec – i jak zwykle, w przypadku nieskuteczności, władze żądają „jeszcze więcej tego samego”.

Domknąć system kontroli

Przykładowo, zaledwie w tym tygodniu brytyjska komisarz ds. dzieci [czy komukolwiek tytuł tego urzędu nie budzi skojarzeń z bolszewicką Rosją? – przyp.], niejaka Rachel de Souza, wyraziła opinię, że nie może tak dalej być, aby każdy, kto chce, korzystał sobie z sieci VPN. Virtual Private Networks stanowią, jak wiadomo, narzędzie, które w anonimowy sposób pozwala uniknąć uściskowi cenzury w jednej jurysdykcji, umożliwiając korzystanie z sieci pod adresem przypisanym do innej.

Zdaniem pani (towarzyszki?) komisarz, istnienie sieci VPN to „luka regulacyjna”, którą należy zamknąć. Trudno to zrobić bezpośrednio – zresztą i tak przecież wielu nie posłucha – de Souza chce zatem domknąć coraz ciaśniejszy ostatnio w Wielkiej Brytanii system cenzury w inny sposób. Mianowicie pozbyć się ich za pomocą „weryfikacji wieku”. Pretekstem jest tu naturalnie los najmłodszych i podejrzenie, że korzystając z VPN mogą obchodzić brytyjski reżim kontrolny w Internecie.

Co oczywiste, korzystanie z sieci VPN, dostęp do której byłby jednak uzależniony od podania swych wrażliwych danych, jest całkowicie pozbawione sensu. Po to przecież ludzie z nich korzystają, aby takowe dane chronić. Z punktu widzenia przełożonych pani komisarz z rządu to jednak wspaniale… Przykre natomiast, że Wielka Brytania stacza się w tej kwestii do standardów właściwych krajom Trzeciego Świata.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.