„Produkcja wstrzymana do listopada”. Firmy pod ciosami hakerów, katastrofalne konsekwencje cyber-włamań

„Produkcja wstrzymana do listopada”. Firmy pod ciosami hakerów, katastrofalne konsekwencje cyber-włamań

Dziś poinformowano, że firmy Alexander McQueen, Balenciaga oraz Gucci, należące do koncernu odzieżowo-obuwniczego („modowego”, jak chcą marketingowcy) Kering, padły ofiarą zakrojonego na szeroką skalę ataku hakerskiego. Cyberprzestępcy wykraść mieli ogromne zasoby wrażliwych danych. To wszystko ma miejsce po tym, jak raptem w ubiegłych tygodniach inny atak cybernetyczny nieomal powali na łopatki koncern Jaguar Land Rover.

Doniesienia dot. ataku na spółki grupy Kering mogą być szczególnie niepokojące dla klientów tych firm. Cyberprzestępcy mieli bowiem być w stanie uzyskać dostęp – i, co oczywiste, wykraść – dane milionów nabywców produktów modowych. Łupem hakerów padły informacje takie jak nazwiska, numery telefonu i adresy emailowe. Jak zastrzega Kering, nie było natomiast w tym zbiorze danych finansowych, takich jak numery kont bankowych, szczegółów dot. kart płatniczych czy danych z dokumentów tożsamości.

Za odpowiedzialną za włamanie uważa się grupę Shiny Hunters. Miała ona twierdzić, że dysponuje 7,4 miliona adresów mailowych klientów firmy. Co ciekawe – a także, co to ukrywać, cokolwiek podejrzane – włamanie do systemów firmy miało miejsce jeszcze w czerwcu. Jak twierdzi Kering, incydent ten został natychmiast zgłoszony do stosownych organów państwowych, zaś same spółki firmy miały podjąć środki zaradcze („appropriate actions”). Skoro tak, to dlaczego jednak Kering informuje o wszystkim dopiero teraz…?

Zdalnie wyłączone fabryki

Wszystkie kłopoty, które spadły na owe luksusowe firmy odzieżowe w wyniku włamania, bladną jednak przy tym, co spotkało koncern Jaguar Land Rover. Firma padła ofiarą ataku cybernetycznego – a raczej serii ataków – które sparaliżowały systemy komputerowe odpowiedzialne za sterowanie i zarządzanie wyposażeniem fabrycznym. W konsekwencji, cyberataki wymusiły całkowite wstrzymanie produkcji w firmie – i pauza ta trwa już trzeci tydzień.

Co więcej, na tym najpewniej się nie skończy. Jaguar miał bowiem nieoficjalnie poinformować poddostawców, że przywrócenie produkcji może potrwać co najmniej do listopada tego roku (!). Nie chodzi przy tym o samo przywrócenie zdolności maszyn do pracy, ale też drobiazgowy audyt systemów, ich ponowne zgranie, zabezpieczenie etc. Mając to na względzie, niektórzy obserwatorzy spekulują, że nawet ten termin może się opóźnić o trzy do czterech tygodni.

Jaguar jeszcze zaryczy?

Cała sytuacja stanowi skądinąd wybitnie niekorzystny splot okoliczności dla koncernu. Nieomal rok temu miała miejsce próba katastrofalnego rebrandingu marki Jaguar w duchu woke. Składało się na nią zarzucenia dawnego logo, a także reklamy przedstawiające osoby o nieokreślonej czy też skomplikowanej seksualności (i pozbawione odniesień do clou produkcji firmy, czyli samochodów). Efektem tych zabiegów był bojkot ze strony wielu konsumentów, a także powszechne kpiny i szyderstwa z nowego emploi marki.

Do tego doszło także zarzucenie wytwarzania samochodów spalinowych na rzecz elektrycznych – właśnie w chwili, gdy EV spadają ze szczytu popularności. Przez pewien okres produkcja w firmie niemal stanęła w miejscu – nie jednak, jak tym razem, w wyniku cyberataku, lecz problemów z zarządzaniem. I choć kierownictwo odpowiedzialne za woke rebranding w całości zwolniono (chodzi o setki osób), zaś kierownictwo w Jaguar Land Rover objął dyrektor finansowy koncernu Tata Motors, to odbudowa firmy idzie jak po grudzie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.