Najbardziej perfidny skok na kasę w historii internetu? Snapchat każe płacić za wspomnienia

Najbardziej perfidny skok na kasę w historii internetu? Snapchat każe płacić za wspomnienia

Kiedyś Snapchat był miejscem, gdzie wszystko działo się spontanicznie. Korzystały z niego miliony młodych Polaków, szczególnie zanim Instagram wprowadził swoje InstaStories. Zdjęcia z imprez, głupie miny, wiadomości, które znikały po kilku sekundach. To było wygodne, zapewniało względną intymność i pozwalało młodym ludziom komunikować się poza zasięgiem rodziców. Z czasem ta aplikacja siłą rzeczy stała się czymś znacznie ważniejszym prywatnym archiwum wspomnień. Teraz Snap postanowił wystawić za nie rachunek.

Snapchat wprowadza „podatek od wspomnień”. Użytkownicy: „To żart? Chcą, żebyśmy płacili za własne życie?”

Firma ogłosiła, że użytkownicy, którzy mają więcej niż 5 GB zapisanych zdjęć i filmów w zakładce Memories, będą musieli zapłacić za dodatkowe miejsce. I to nie są jakieś przypadkowe pliki. Dla wielu to całe dorosłe życie w cyfrowej formie. Pierwszy pies, pierwszy koncert, pierwsza miłość. Sygnał jest jasny: chcesz mieć dostęp do swojego archiwalnego albumu? Zapłać za niego.

W sieci zawrzało. TikToki, petycje, wyjątkowo negatywne opinie. Wszystko pod jednym hasłem: „To nie jest fair”. Na Google Play pojawiły się setki komentarzy w stylu: „Niech Snap sobie żartuje. 5 GB to nic, mam tam połowę życia”. Inni piszą wprost: „To już nie 'memories’, to 'memory tax’”.

Snapchat tłumaczy się, że utrzymywanie trylionów zdjęć na serwerach kosztuje. Firma porównuje się do Apple czy Google, które też oferują płatne przechowywanie danych. Problem w tym, że Snapchat nigdy nie był dyskiem zewnętrznym. Był emocjonalnym schowkiem. A teraz ten sam schowek staje się usługą premium.

„To nasze wspomnienia, nie pliki w chmurze”

„To nie są tylko dane, to kawałek naszego życia” – piszą użytkownicy w mediach społecznościowych. I coś w tym jest. Snapchat przez lata zachęcał, żeby dokumentować każdy moment. Od głupiego selfie po narodziny dziecka. W końcu stworzył pokolenie, które ma cały swój dorastający świat w jednym folderze. A teraz zorientował się, że to za drogie i mówi: „chcesz go zachować? Zapłać.”

Co na to eksperci od mediów społecznościowych? Mówią o emocjonalnym szantażu. Bo kto tak naprawdę usunie swoje wspomnienia z obawy przed opłatą? Nikt. Większość po prostu zapłaci, żeby nie stracić tych zdjęć, które przypominają o minionych latach. Dr Taylor Annabell z Uniwersytetu w Utrechcie komentuje: „To świetny przykład, jak bardzo zaufaliśmy platformom, które wcale nie są naszymi strażnikami. One handlują naszymi emocjami i przywiązaniem.”

Plus jest taki, że Snapchat zapewnia, że tylko niewielka grupa użytkowników odczuje zmianę. Ale jeśli nawet 1% z nich zapłaci, to przy miliardzie użytkowników robi się całkiem przyjemna sumka.




Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.