Chińczycy puścili roboty w półmaraton. Jeden się zapalił, drugi zgubił głowę. To trzeba zobaczyć!
Czegoś takiego jeszcze nie było. W samym sercu technologicznej dzielnicy Pekinu odbył się… pierwszy w historii półmaraton dla humanoidalnych robotów. Z 21 mechanicznych uczestników dystans ukończyły zaledwie cztery. Reszta? Albo się rozpadła, albo zgasła w połowie drogi. Było trochę innowacji, trochę awarii i całkiem sporo śmiechu, ale w tle czai się znacznie poważniejszy kontekst.
Maraton (nie)doskonałości – AI w ruchu
Zwycięzca – Tiangong Ultra – przekroczył metę w czasie 2 godzin i 40 minut. Dla porównania: ludzcy mistrzowie potrzebowali na to niespełna godziny. Ale i tak ten robot-maratończyk, stworzony specjalnie na tę okazję przez pekiński start-up, zrobił wrażenie. Musiał zmieniać baterie trzy razy, raz się potknął, ale… dobiegł. I to jako pierwszy w historii w swojej klasie.
Niektóre inne startujące maszyny? Cóż, było różnie. Jeden robot przewrócił się już na starcie. Inny dosłownie stracił głowę, a jeszcze inny rozpadł się w kawałki, rozsypując części na asfalcie. W połowie dystansu u wielu modeli zaczęły zawodzić silniki, zacięły się stawy, a z aut zapasowych wysypali się technicy z nowymi bateriami i narzędziami.

Technologia i roboty z ambicjami, ale z dala od mety
Organizatorzy wymagali, by każdy uczestnik miał humanoidalny wygląd i poruszał się na dwóch nogach. Dozwolone były zmiany baterii, a nawet całych robotów, choć każda taka roszada oznaczała karę czasową. Jeden z najmniejszych zawodników, Little Giant, miał zaledwie 75 cm wzrostu i był sterowany głosowo. Po trzech milach zaczął dymić z głowy i – zgodnie z prognozami – został wycofany.
Wydarzenie nie było tylko pokazówką. To kolejna cegiełka w chińskiej ofensywie technologicznej. W szczególności w sektorach AI, robotyki i półprzewodników, które Pekin intensywnie rozwija jako odpowiedź na napięcia handlowe z USA. Nawet jeśli nie wszystkie maszyny dotarły do mety, to zainteresowanie – zarówno mediów, jak i inwestorów – było bardzo realne.
Czy wrócą za rok? Wszystko na to wskazuje. Bo choć androidy nie są jeszcze gotowe, by rzucić wyzwanie ludzkim sportowcom, to przynajmniej zaczęły biegać. Najtrudniejszy pierwszy krok.