Biliony dolarów puszczone z dymem. 'Infrastruktura tyle kosztuje’. USA przegra z Chinami przez bańkę AI?
Czy AI to spekulacyjna bańka? Zastanówmy się. OpenAI, xAI, Anthropic i kilka innych spółek AI już dzierży wyceny liczone w dziesiątkach, lub setkach miliardów dolarów, przy przychodach ledwie przekraczających 20 miliardów USD łącznie. Wyceny wyglądają jak fantasmagoria inwestorów.
Bilionowe projekty, które nie wygenerowały jeszcze realnego zysku, a mimo to akcje gigantów rosną setki procent. Co jeśli infrastruktura AI powstaje po nic? Co jeśli zburzy ją rewolucja technologiczna, pozwalająca szkolić modele AI bez konieczności 'brutalnej mocy obliczeniowej’?
USA chce inwestować biliony dolarów w infrastrukturę, a koszt alternatywy rośnie. Te środki mogłyby być przekierowane w rozwój ciężkiego przemysłu, czy maszyn. Ale Waszyngton ślepo uwierzył w narrację Doliny Krzemowej. I może zapłacić za to wysoką cenę… Nawet dominacji nad światem.
OpenAI: marzenia kosztują miliardy
OpenAI stało się symbolem tej bańki. Przepala miliardy na infrastrukturę, która wciąż wymaga bilionów dolarów, by sprostać rosnącym potrzebom modeli językowych. Do 2029 roku przewidywane straty mogą wynieść ponad 100 miliardów USD, przy rocznych przychodach zamykających się w kilkunastu miliardach.
Tymczasem firma podpisuje kontrakty warte 1,4 biliona dolarów, ale nie ma fosy biznesowej chroniącej przed nieprzewidzianymi wstrząsami rynkowymi – w odróżnieniu od Nvidii, której dominacja w sektorze GPU jest (jeszcze) realna i namacalna. Mało tego, spółka ostatnio poprosiła USA o strategiczną pomoc w finansowaniu.
Może jej CEO, Sam Altman obawia się, że bez rządowej kroplówki, spółka nie będzie 'Too Big To Fail’? Nie tylko USA wyznacza rytm trendu technologicznego. Chiny nie tylko doganiają Amerykę, ale ich modele AI są często open-source i wymagają znacznie mniej energii obliczeniowej. Huawei z Ascendem 950 i lokalne inicjatywy pokazują, że przewaga Zachodu nie jest niepodważalna.
Tymczasem japoński SoftBank inwestuje setki miliardów w AI, licząc na 10-procentowe zwroty roczne, podczas gdy realne przychody branży w 2025 roku osiągają ułamek potrzebnej skali do osiągnięcia celu. Obligacje 'tytanowej spółki’ płacą 8% rocznie? To już nie jest zwykła inwestycja, ale dość wyraźny sygnał napięcia w finansowaniu spółek AI. Nic dziwnego, że Buffett inwestuje w Japonii… Ale na SoftBank nawet nie spojrzał.
Infrastrukturą nie nadąża za hype’em
Morgan Stanley ostrzega, że w USA może zabraknąć 13 GW mocy dla centrów danych do 2028 roku, czyli około 20% potrzebnego zapasu. Globalnie wydatki na centra danych mogą przekroczyć 3 biliony USD w ciągu pięciu lat, przy czym spora część będzie pochodzić z przepływów dużych korporacji, a reszta może obciążyć inwestorów detalicznych.
Oracle, który niedawno brylował na Wall Street, teraz mierzy się z 500-procentowym zadłużeniem do kapitału własnego i niemal 400-procentowym wskaźnikiem długu netto do EBITDA. Nawet tradycyjne giganty technologiczne mogą wpaść w sidła własnych ambicji.
Nie tylko finanse i infrastruktura są problemem. Harvard i Stanford odkryły, że wiele zastosowań AI generuje wrażenie produktywności, ale realna wartość ekonomiczna bywa znikoma. Do tego dochodzi opór pracowników i sektora publicznego. Niechęć do korzystania z AI lub obawa przed zwolnieniem i nadmiernym obciążeniem. Cykl opłacalności wdrożeń AI w skali przemysłowej może zająć dekady.
Technologiczne bomby zegarowe
Na horyzoncie widać potencjalne przełomy, które mogą zniweczyć obecny hype. Jeden nowy algorytm czy chip znacząco obniżający wymagania obliczeniowe może natychmiast zniweczyć miliardowe wyceny. Tymczasem rynek zdaje się ignorować te ryzyka, wierząc w narrację o amerykańskiej dominacji w AI.
Tymczasem już dziś pokazują, że alternatywne modele są nie tylko możliwe, ale tańsze i bywają efektywniejsze… Ale jest problem. Nie napędzają wycen infrastrukturalnych spółek giełdowych.
Inwestorzy i zarządy muszą zdać sobie sprawę, że infrastruktura, pieniądze i potencjał biznesowy w AI nie nadążają za euforią rynkową. Historia końca lat 90. pokazuje, że gdy bańka pęka, konsekwencje są bolesne. Tym razem stawka jest jeszcze wyższa. Zmarnowane pieniądze na infrastrukturę mogą stać się kulą u nogi dominacji USA. Przecież pieniądze te można byłoby przeznaczyć na coś, co utrwali przewagę kapitałową nad Pekinem?
