Wieżowiec na Manhattanie za 1 dolara. Okazja stulecia czy nadciągający armageddon nieruchomości?
Kanadyjski fundusz emerytalny zdecydował się pozbyć części swoich inwestycji w nieruchomości biurowe. I to jak pozbyć – sprzedał je bowiem albo bardzo tanio, albo wręcz oddał za darmo. Zdaniem obserwatorów, to nader niepokojący sygnał dotyczący perspektyw tego rynku.
Kanadyjska Rada ds. Planowania Inwestycji Emerytalnych (Canada Pension Plan Investment Board) jest państwowym – czy też, wedle ujmującej nomenklatury historycznej, „koronnym” – funduszem inwestycyjnym, którego nazwa zdradza wszystko o jego przeznaczeniu.
Fundusz ten, zarządzając oszczędnościami emerytalnymi Kanadyjczyków, zasłynął jako jedna z pierwszych podobnych instytucji, która zdecydowała się na odważne inwestycje m.in. w nieruchomości. Zarządza w sumie funduszami wartymi 436,9 miliardów dolarów, z czego więcej niż 10% w formie lokalizacji, budynków i terenów, których pokaźne portfolio zgromadził w toku swojej działalności.
Z tym, że teraz – i w ruchu, który może wywrzeć dalekosiężny wpływ na rynek nieruchomości – właśnie się ich pozbywa.
Zobacz też: Kolejny deweloper-gigant do likwidacji. Rośnie groźba pęknięcia bańki
Okazja, okazja! Prosimy nie zwracać uwagi na haczyk…
CPPIB wystawiła bowiem na sprzedaż swoje udziały w trzech nadzwyczaj eksponowanych lokacjach. Są to: park biznesowy w Kalifornii, dwa wieżowce biurowe w Vancouver oraz podobny biurowiec w Nowym Jorku.
Co znacznie bardziej rzucające się w oczy, uczyniło to po dumpingowych cenach. W przypadku nowojorskiego wysokościowca biurowego – Manhattan’s 360 Park Avenue South – ciężko w ogóle mówić o jakiejkolwiek cenie, fundusz sprzedał go bowiem za kwotę 1 (słownie: jednego) dolara.
Oczywiście okazja nie stanowiła czystego prezentu. Nabywca, którym był inny udziałowiec biurowca, firma Boston Properties Inc., wraz z przejęciem budynku przejmie także całość długu, który go obciąża.
I ten właśnie czynnik, plus rosnące koszty utrzymania, sprawiły, że kanadyjski fundusz emerytalny zrezygnował z „dokładania” do inwestycji, nawet kosztem pozbycia się jej za darmo.
Zobacz też: Raport: Boeing jest równie oderwany od rzeczywistości co słynne drzwi od samolotu
Nieruchomości nieruchomo w dół
Niezależnie od powodów, może być to bardzo złowróżbny sygnał dla branży nieruchomości. Zwłaszcza tych biurowych, i zwłaszcza tych za oceanem. Zbiegły się tam najwyższe od 40 lat poziomy oprocentowania kredytów hipotecznych z radykalnym spadkiem popytu na przestrzenie biurowe.
To z kolei wynika z kolei m.in. z długofalowych skutków epidemii wirusa Wuhan, ekspansji zdalnej formy pracy oraz wynikającą z rozmaitych przyczyn społeczno-politycznych spadkiem atrakcyjności życia i pracy w centrach dużych miast.
Całość rysuje bardzo niepokojący obraz dla inwestorów w branży nieruchomości, i potencjalnie może prowadzić do głębokich zawirowań na rynku. I choć CPPIB nie wycofuje się z inwestowania w nie en masse, to wedle komentatorów jest to sygnał głębokiej nieufności w perspektywy amerykańskiej branży przestrzeni biurowych. Przynajmniej tych w Nowym Jorku czy Kalifornii.
Może Cię zainteresować: