Lewicowi politycy znaleźli młot na spekulantów mieszkaniowych? To rozwiązanie może wstrząsnąć cenami na rynku nieruchomości

Lewicowi politycy znaleźli młot na spekulantów mieszkaniowych? To rozwiązanie może wstrząsnąć cenami na rynku nieruchomości

Znowu robi się gorąco wokół deweloperów i stosowanych przez nich praktyk. Partia Razem chce dla podmiotów z tego sektora wyższych podatków. Miałoby to ukrócić spekulacje na rynku nieruchomości. Politycy lewicowego ugrupowania proponują jednak rozwiązanie, które… wprowadzają już kolejne samorządy. Zdaniem jednych przywróci ono normalność w tym biznesie. Drudzy twierdzą, że to wstęp do długich batalii sądowych.

Partia Razem chce rewolucji na rynku nieruchomości

Adrian Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, podczas konferencji prasowej we Wrocławiu przekonywał, że jednym z problemów polskich miast są nieuczciwe praktyki na rynku nieruchomości:

To spekulacja mieszkaniowa pcha w górę ceny mieszkań i ceny najmu. Ten problem można zatrzymać, ale obecna koalicja rządząca nie ma odwagi, żeby skonfrontować się z wąską grupą bardzo bogatych ludzi, którzy na tym zarabiają – przekonywał Zandberg.

Wyższe podatki dla deweloperów i fliperów?

Skoro nie da się tego załatwić centralnie, Razem proponuje działać lokalnie. Partia chce, by samorządy nakładały wyższy podatek od nieruchomości na podmioty zajmujące się ową spekulacją lokalową. W tym rozwiązaniu stawka podatku dla mieszkańców jest niższa. Zdecydowanie większe pieniądze muszą płacić przedsiębiorcy. Pomysł zakłada, że deweloperzy czy fliperzy przetrzymujący mieszkania w oczekiwaniu na wzrost cen, będą płacić więcej.

Polskie samorządy już działają. Ceny nieruchomości spadną?

Warto podkreślić, że przedstawiciele Razem nie odkryli Ameryki. Rozwiązanie, o którym mowa, niedawno wprowadzono w Krakowie. W serwisie bithub.pl mogliście przeczytać, że:

Sedno sprawy leży w uchwale siedmioosobowego składu NSA z 21 października 2024 r. (III FPS 2/24). Sąd rozstrzygnął wówczas spór o to, jaką stawkę podatku stosować do budynków/lokali mieszkalnych wynajmowanych przez przedsiębiorców. Konkluzja: jeżeli najem faktycznie zaspokaja potrzeby mieszkaniowe lokatora, to decyduje cel mieszkaniowy, a nie sam status przedsiębiorcy – i należy stosować stawkę mieszkalną. Jednocześnie NSA dopuścił możliwość kwalifikowania „trwałych pustostanów” jako składników działalności gospodarczej, a więc opodatkowania ich wyższą stawką. Innymi słowy, ochrona dotyczy realnego mieszkania ludzi, nie „odkładania” gotowych mieszkań na lepsze czasy.

Jednak to nie w Małopolsce zaczęto przecierać szlak. Sygnał do działania dały Katowice. To w największym mieście Śląska uznano, że lokale gotowe do sprzedaży, ale znajdujące się w zasobach deweloperów, są związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. A skoro tak, to należy stosować inną stawkę podatkową. Prawie 30-krotnie wyższą. Łatwo się domyślić, że samorządowców ta zmiana może zainteresować, bo w ten sposób podreperują budżety swoich miast.

Szykuje się długa batalia sądowa. Na zmiany „rządowe” nie ma co liczyć?

Jeśli ta praktyka stanie się powszechna, to na rynek może trafić pula mieszkań, która solidnie namiesza w tym biznesie. Może skończy się narzekanie fliperów, którzy teraz przekonują, że jest im źle, bo w portfelu zalega kilkadziesiąt mieszkań, na które nie ma chętnych. Z drugiej strony można sobie wyobrazić, że deweloperzy spróbują przenieść nowe koszty na klientów. A finalnie pójdą do sądu, przekonując, że samorządy nadinterpretują obowiązujące przepisy. I okaże się, że bez zmian na poziomie centralnym jednak niewiele da się ugrać…

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.