Mocne tąpnięcie na rynku nieruchomości w Niemczech. Co jest tego rzeczywistym powodem?
Agencja Bloomberg na przykładzie niewielkiej firmy pożyczkowej i jej niejasnych powiązań z branżą nieruchomości w Niemczech pokazuje, co mogło być przyczyną bankructwa wielu tamtejszych deweloperów.
Corestate Capital Holding to działający w branży finansowej leasingodawca nieruchomości. Przedsiębiorstwo współinwestuje w swoją ofertę produktową poprzez kapitał dostosowawczy. Wraz ze swoimi spółkami z grupy firma oferuje szereg usług zarządzania inwestycjami w nieruchomości, takich jak zarządzanie inwestycjami, funduszami, aktywami, nieruchomościami i obiektami. Kluczowym rynkiem spółki są Niemcy, jej dodatkowa działalność koncentruje się na innych krajach europejskich, takich jak Austria i Hiszpania, a także kraje Beneluksu. Spółka prowadzi działalność za pośrednictwem Helvetic Financial Services AG i Atos Capital.
Było dobrze… do czasu
Początkowo firma zajmowała się wyłącznie skupowaniem nieruchomości. Z czasem powiększyła portfolio oferowanych przez siebie usług korzystając z ogromnych zasobów taniego kapitału. Jak się okazuje niektórzy deweloperzy, których projekty można uznać za spekulacyjne, byli częściowo własnością głównych akcjonariuszy Corestate, którzy liczyli na sprzedaż projektów za wysokie sumy, nawet zanim zostały one ukończone.
Sytuacja na niemieckim rynku nieruchomości uległa drastycznej zmianie wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie. To właśnie wtedy stopy procentowe gwałtownie wzrosły, co doprowadziło do zakłóceń w ustalonych wcześniej modelach finansowania inwestycji. W ten sposób wielu deweloperów zostało z projektami opartymi na nierealistycznych założeniach dotyczących wysokich czynszów i cen sprzedaży. Przykład? Firma Project Investment była zaangażowany w blisko 120 inwestycji o wartości 3,2 mld euro w największych niemieckich miastach – Berlinie, Monachium i Hamburgu.
Dziś problem z odzyskaniem swoich pieniędzy mają praktycznie wszystkie podmioty, którym Corestate obiecywało dwucyfrowe zwroty z inwestycji. Na długiej liście poszkodowanych znajdują się nie tylko fundusze emerytalne, ubezpieczyciele i inwestorzy, lecz również duzi rynkowi gracze. Część z nich pochodzi nawet ze Stanów Zjednoczonych.
Zobacz też: Inflacja słabnie. Co w tej sytuacji zrobi Europejski Bank Centralny?
Ryzykowne inwestycje w nieruchomości
Ale to nie wszystko. Jak donosi agencja Bloomberg, Corestate nie tylko inwestowało w ryzykowne projekty, ale także zawyżało wartość niektórych nieruchomości. Na jaw wychodzą też informacje, które nie ujrzały światła dziennego nigdy wcześniej. Chodzi o niejasne powiązania między Corestate a dwoma potentatami na niemieckim rynku. Norbert Ketterer, który stał się kluczowym udziałowcem Corestate jeszcze przed wejściem spółki na giełdę, udzielił firmom kontrolowanym przez siebie finansowania tuż po IPO, kiedy kurs spółki zaczął gwałtownie spadać. Gdy Corestate straciła na wartości, Ketterer się z niej wycofał, ale pozostał z finansowaniem dla powiązanych z jego spółkami projektów. Raph Winter, współzałożyciel Corestate, również opuścił spółkę krótko po IPO, sprzedając większość swoich akcji.
Może Cię zainteresować: