Kiedy nieruchomości są ruchome: miasto prosi o pomoc w „przeprowadzce”
O tym, że miasto Kiruna będzie musiało zmienić swoje położenie, wiadomo było już od lat. O tym, że przeprowadzkę tę właśnie zaczęto realizować, informowano zaś w sierpniu. A było o czym – zamiast bowiem typowej w takich sytuacjach zmiany lokacji miejscowości, czyli wyburzenia budynków i postawienia ich od nowa w innym miejscu, w przypadku Kiruny całe grono budynków jest fizycznie unoszone i transportowane. Prócz technicznej fascynacji tym niezwykłym przedsięwzięciem, niestety ma on także swoją bardziej przyziemną stronę. Tę finansową.
Proces przeprowadzki rozpoczęto w 2004 roku. Miasto ma w jego ramach zostać w komplecie przeniesione 3 kilometry dalej. Dlaczego tak? Kiruna powstała jako miasto górnicze, obsługujące wydobycie słynnych, uważanych za bodaj najlepszą na świecie rud szwedzkiej stali. I choć kwestia tego, która stal jest „najlepsza”, zależy oczywiście od konkretnego jej zastosowania, to o jej jakości świadczyć może przykładowo to, że szwedzką stal z Kiruny dodawano do innych stopów stali, by poprawić ich właściwości. Niemal jak egzotyczny metal w roli dodatku stopowego.
Niestety, złoża tej znakomitej stali, jak to nieodmiennie bywa, wyczerpują się. Prowadząca tam operacje wydobywcze państwowa kopalnia LKAB zlokalizowała co prawda kolejne pokłady rud nadających się do eksploatacji. Jest jednak szkopuł – znajdują się one dokładnie pod obecnymi zabudowaniami Kiruny. Biorąc pod uwagę, że całe miasto żyje z obsługi tego wydobycia, decyzja o przeniesieniu jego zabudowań nie wzbudziła większych protestów ani kontrowersji.
Miasto na kołach i blokach
2,7 tys. domów, a także 6 tys. ich mieszkańców, czyli 1/3 całości jego populacji, ma zamieszkać w lokacji wyznaczonej 3 km od jego dotychczasowego centrum. Jak się jednak można domyśleć, proces fizycznego przenoszenia domów, i to tak, by ich nie uszkodzić, obfituje w wyzwania techniczne – i trochę trwa. Choć wartość rud stali pod Kiruną długoterminowo najpewniej uzasadnia taką operację, to w tym tygodniu okazało się, że ambitne plany niestety zaczęła podgryzać rzeczywistość.
Miasto Kiruna, w osobie miejscowego włodarza Matsa Taaveniku’a, wezwało więc rząd Szwecji, by pilnie pospieszyły mu z pomocą. Ze swej strony szwedzka minister ds. energii, biznesu i przemysłu, Ebba Busch, zapewniła, że ten pomocy udzieli, i kontaktował się już w tej sprawie z miejscowymi. Minister zadeklarowała w imieniu firmy LKAB, że ta także dołoży się w odpowiednim wymiarze do funduszu przeznaczonego na kompensacje dla mieszkańców.
Skoro jednak tak, to czemu sprawa pojawiła się w mediach, zaś miejscowe władze musiały apelować publicznie…?